Minister kultury Bogdan Zdrojewski wręczył nominację Sałkowi w piątek 28 grudnia. Podobnie jak jego poprzednik Bogdan Bernaczyk-Słoński jest pełniącym obowiązki dyrektora Instytutu Adama Mickiewicza. Pracownicy tej instytucji są zbulwersowani formą nominacji Sałka. "Jak tu mówić o kulturze, przyniesiono nam dyrektora w teczce, jak za czasów PRL" - oburza się jeden z pracowników. "Miało nie być kolesiostwa, PO zapowiadała zerwanie z układami, i co? Czarno widzimy przyszłość Instytutu" - dodaje inny rozmówca DZIENNIKA.

Reklama

Sałek nie czuje się przyniesiony w teczce. "Jestem na to za duży" - żartuje. "A poważnie, lubię trudne wyzwania" - mówi DZIENNIKOWI.

Nowy dyrektor w sylwestra odwiedził Instytut. Spotkał się z pracownikami, z każdym rozmawiał. O czym? "Pożyczyliśmy sobie szczęśliwego Nowego Roku, rozmawialiśmy o pogodzie, i o tym, że, zbliża się zima, bo o czym mieliśmy rozmawiać? O lotnictwie?" - opowiada jeden z pracowników.

Dlaczego promocją Polski zajmie się Sałek? Zdrojewski odpowiada bez zastanowienia. "Doskonale porusza się po świecie, ma tam szerokie kontakty, zna ludzi, branże i instytucje, wie, jak zorganizować wielkie przedsięwzięcia za granicą" - komplementuje minister. I zapewnia: "Teraz Instytut będzie jednostką dynamiczną, a nie takim koszem na śmieci, do obsługi ViP-ów poza granicami kraju".

Zdrojewski dobrze zna Sałka z wrocławskiego podwórka. Minister był wcześniej prezydentem Wrocławia, a Sałek dyrektorem tamtejszego portu lotniczego. Kazimierz Michał Ujazdowski, także ze stolicy Dolnego Śląska, nie ma tyle entuzjazmu dla kandydatury Sałka. "Jestem zaskoczony. To tak jakby z dyrektora administracyjnego zrobić trenera piłkarskiego" - mówi były minister kultury.

Sałek nie ma kompleksów. Mówi, że przed zarządzaniem portami lotniczymi kilkanaście lat temu pracował w telewizji, kręcił fimy i pisał książki. Jednak w jego oficjalnym życiorysie - jeszcze jako dyrektora Portu Lotniczego we Wrocławiu - nie ma ani słowa o zainteresowaniach kulturą ani pracy w tej branży. Jego hobby to piłka nożna, pasja - lotnictwo, interesuje się także historią.

W nowym miejscu pracy Sałek będzie miał przewodnika. "Pomoże mu Anna Budzanowska, wiceszefowa Instytutu" - mówi Zdrojewski. Pracownicy ripostują. "To tak, jakby ślepy prowadził kulawego. Pani Budzanowska jest u nas od niedawna, dotychczas była asystentką europosła Bogdana Sonika z PO, wcześniej zatrudniona w samorządzie. Ona podobnie jak nowy dyrektor nie ma doświadczenia planowaniu zadań ośrodka kulturalnego" - mówi pracownik Instytutu.

Reklama

Posłowie sejmowej komisji kultury nie kojarzą Sałka. "Na pierwszy rzut oka nie wygląda to dobrze, ale dałbym mu szansę" - mówi Jan Ołdakowski z PiS. Jan Dziedziczak jest zaskoczony nominacją. "Jej forma pozostawia dużo do życzenia, jest to tym bardziej przykre, że dotychczas Zdrojewski robił najlepsze wrażenie ze wszystkich ministrów Tuska" - mówi Dziedziczak. Sałek jest równie tajemniczą postacią dla Jerzego Wenderlicha z tej samej komisji. "Jedno, czego można by sobie teraz życzyć, żeby w tej instytucji polityka miała charakter odrzutowy" - komentuje poseł LiD.

Za to Janusz Piechociński z sejmowej komisji infrastruktury świetnie zna Sałka. "Dobry fachowiec, szkoda tego transferu, bo porty tracą jednego z lepszych zarządzających" - mówi poseł PSL. I dodaje: "To człowiek dużej ogłady i kultury osobistej i towarzyskiej, więc może sprawdzi się w nowej branży".