Radosław Sikorski, szef polskiego MSZ, wykorzystał jedną z dyplomatycznych wizyt w Chińskiej Republice Ludowej, by nabyć popularny wśród ludów Azji afrodyzjak, przygotowany ze sproszkowanego rogu jelenia.

Reklama

"Nasz Dziennik" tłumaczy, że spreparowanie kosztownego specyfiku wiąże się z ogromnym cierpieniem zwierzęcia, któremu ścina się jeszcze młode, bardzo silnie unerwione poroże. Przeciwko takim działaniom protestują międzynarodowe organizacje ekologiczne, zajmujące się ochroną ginących gatunków.

Do poszukiwania afrodyzjaku Sikorski, według gazety, miał zaangażować personel polskiej placówki dyplomatycznej. Rzecznik resortu potwierdza, że minister afrodyzjak kupił, ale nikogo do tej czynności nie angażował. "Zainteresowanie sprowadzało się do kupna, w trakcie zwiedzania targowiska, jednego opakowania specyfiku" - twierdzi Paszkowski.

"Opakowanie spoczywa gdzieś na dnie szuflady pospołu z innymi tego rodzaju egzotycznymi ciekawostkami, które często przywozimy z dalekich podróży" - zapewnia rzecznik MSZ.

Reklama