LiD pod koniec kwietnia zamierza zorganizować dużą konferencję podsumowującą 10-lecie konkordatu w Polsce. "Trzeba postawić pytanie, czy konkordat w tym kształcie powinien dalej istnieć" - tłumaczy pomysł Grzegorz Napieralski. Oficjalnie organizatorzy spotkania nie chcą zdradzić, jakie będzie ich stanowisko w sprawie konkordatu. Ale nieoficjalnie przyznają, że rozważają zagranie va banque: w umowie z Watykanem trzeba wprowadzić zmiany.

Reklama

Politycy lewicy przekonują, że nie chcą iść na wojnę z Kościołem, ale zależy im wyłącznie na merytorycznej debacie. Jak zapewniają organizatorzy, zaproszeni mają być najwyżsi hierarchowie: przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Józef Michalik oraz jej sekretarz bp. Stanisław Budzik. "Nie wyobrażam sobie, by mogło zabraknąć ks. biskupa Tadeusza Pieronka. Będę się starał, żeby biskup zechciał wygłosić referat" - mówi dr Paweł Borecki z Katedry Prawa Wyznaniowego UW, współorganizator konferencji.

Nie jest jednak pewne, czy duchowni na konferencję lewicy przyjdą. Bp. Pieronek zaproszenia nie przyjmie. "Przez pięć lat dyskutowałem z lewicą na temat konkordatu. Układaliśmy różne preambuły, wstępy, komentarze i nic z tego nie wyszło. Rozmowa z LiD o konkordacie nie ma sensu!" - mówi wprost bp. Pieronek. Podkreśla, że według niego umowa ze Stolicą Apostolską nie wymaga zmian. "Jeśli lewica, chce o tym rozmawiać niech sobie dyskutuje, to jest ich wewnętrzna sprawa, nikt się do tego nie będzie włączał" - dodaje.

Skąd takie żywe zainteresowanie akurat umową ze Stolicą Apostolską? "Rok temu zrobiliśmy konferencję z okazji 10-lecia konstytucji. W tym roku podobnie chcemy podsumować konkordat" - mówi DZIENNIKOWI szef SLD Wojciech Olejniczak. A sekretarz generalny Grzegorz Napieralski dodaje: "Według nas konkordat w Polsce funkcjonuje źle, bo stajemy się państwem wyznaniowym".

Z kolei Joanna Senyszyn, wprawiona już w polityczne boje z Kościołem, mówi wprost, że LiD chce "przywrócić właściwe proporcje w stosunkach państwo-Kościół". "Dziś Kościół cieszy się szacunkiem państwa, ale Kościół państwa nie szanuje" - dowodzi Senyszyn.

I dodaje: "Hierarchowie mieszają się do spraw państwa. Domagają się, żeby ich głos był uwzględniany w projektach ustaw, chcą wpływać na rząd. A my chcemy, żeby państwo było świeckie, żeby był całkowity rozdział państwa od Kościoła, nawet, jeśli nie będzie się to podobać niektórym biskupom".

Co zatem zrobić z konkordatem? Wśród polityków lewicy głosy są podzielone. Olejniczak mówi, że jest zwolennikiem jego przestrzegania. Pojawiają się też nieoficjalne głosy, że LiD zamierza walczyć o zmianę niektórych jego zapisów, a nawet o jego wypowiedzenie. "Konkordat można tylko zerwać. Bo umowa międzynarodowa może być zmieniona tylko za zgodą obu stron. A w konkordacie jest np. zapis o finansowaniu niektórych uczelni katolickich, czy o uczeniu religii w szkołach. Więc jak Kościół katolicki już coś wyrwał dla siebie, to tego nie odda" - mówi bez ogródek Senyszyn. I zaznacza: "Mam nadzieję, że w przyszłości Polska wybije się na niepodległość i zerwie konkordat. Ale najpierw musimy mieć większość w parlamencie".