Tanajno w Radiu ZET opowiada też, że był przewożony przez różne zespoły policjantów. - Byłem prawdopodobnie trzymany w tej samej celi, co Lech Wałęsa w Pałacu Mostowskich - opisuje. I komentuje: - Nie spotkałem policjanta, który potępiłby mnie za moje zachowanie. Raczej wszyscy potępiali ministra Kamińskiego.
Dopytywany czy ciążą na nim zarzuty, zaprzecza. - Sąd uznał, że to jest tak naciągane, tak ustawiane, są niezgodne zeznania czterech policjantów z materiałem filmowym, że zwrócił to do prokuratury. Dał im szansę, żeby się nie ośmieszyli totalnie - tłumaczy.
Tanajno zaprzecza, że szarpał policjantów ("Był kontakt fizyczny związany z dynamiczną sytuacją”). Opisuje też, że policjanci zasłaniali mu drogę ("Byłem otoczony przez kordon 500 policjantów”), a on z kolei dworował sobie z funkcjonariuszy. – Bo surrealizm sytuacji oddziaływał także na mnie. Idę ulicą, biegnie koło mnie 4 policjantów więc rzeczywiście miałem impuls, że wydałem komendę: biegnijmy razem – dodaje.