"Super Express" opisał w poniedziałek kulisy zakupu przez Ministerstwo Zdrowia maseczek ochronnych za 5 mln zł. Jak informowała w maju "Gazeta Wyborcza", resort kupił je od znajomego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, instruktora narciarskiego Łukasza G. W transakcji pośredniczył też brat ministra Marcin Szumowski. Jak się później okazało, maseczki nie spełniały wymaganych norm, a resort zażądał od Łukasza G. zwrotu 5 mln zł. Według "SE", instruktor pieniędzy oddać nie chciał i zwrócił się w tej sprawie do kancelarii adwokackiej Romana Giertycha. "SE" sugeruje też, że w rozmowach Giertycha i Łukasza G. uczestniczył też dziennikarz Wojciech Czuchnowski, autor publikacji "GW" o maseczkach.
Artykuł "Super Expressu" komentowali w poniedziałek politycy PiS. Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń pytał na Twitterze, czy mec. Giertych złamał tajemnicę adwokacką oraz czy w spotkaniach Giertycha z Łukaszem G. brał udział Wojciech Czuchnowski, "udający asystenta Giertycha". Wiceszef MAP zadał też pytanie "czy cała akcja jest zaplanowaną prowokacją" wobec Łukasza Szumowskiego.
Podobne pytania sformułował na konferencji prasowej poseł PiS Waldemar Buda. Pytał Giertycha czy brał udział w przygotowaniu materiałów prasowych do "Gazety Wyborczej" oraz czy przygotował "akcję hejtu przeciwko prof. Łukaszowi Szumowskiemu i czy brał za to pieniądze".
Zarówno Giertych jak i Czuchnowski zagrozili politykom PiS pozwami. "Od rana PiS, jego urzędnicy rządowi i medialni organizują na mnie nagonkę w sprawie rzekomego ujawnienia przeze mnie informacji +Gazecie Wyborczej+ w sprawie tzw. afery maskowej braci Szumowskich. W związku z powyższym oświadczam, że informacje znajdujące się w cyklu artykułów dziennikarzy Gazety Wyborczej na temat tej afery nie pochodzą pośrednio lub bezpośrednio ode mnie (o czym zresztą powiedział dzisiaj publicznie W. Czuchnowski - autor tych artykułów), nigdy nie przedstawiałem W. Czuchnowskiego jako mojego asystenta, nigdy nie brałem udziału w redagowaniu jakiegokolwiek materiału w GW" - zapewnił Giertych w oświadczeniu opublikowanym na Facebooku.
Napisał też, że nie odpowiada za informacje przekazywane przez jednych jego znajomych, czy klientów drugim jego znajomym i za sposób ich wykorzystania. "Wszystkich urzędników PiS, którzy naruszają moje dobre imię pozwę oczywiście. Pozwy będą również dotyczyć osób powtarzających ich brednie, także mediów PiS, w tym tzw. dziennikarzy oraz wydawców" - zapowiedział adwokat.
Pozwami politykom PiS zagroził też Wojciech Czuchnowski. "Nie lubię się sądzić, ale jak PiS nie zaprzestanie kłamstw o tym, że występowałem gdzieś jako +asystent+ mec. Giertycha, to nie będę miał wyjścia. Nigdy coś takiego nie miało miejsca. A odwracanie uwagi od afery rodziny Szumowskich i tak się wam nie uda...." - napisał dziennikarz na Twitterze.
Zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Jarosław Kurski ostrzegł w poniedziałek na Twitterze, że "wszelkie bezpodstawne próby naruszenia dobrego imienia red. Wojciecha Czuchnowskiego, spotkają się ze zdecydowaną odpowiedzią prawną ze strony Gazety Wyborczej".
Według "Super Expressu" 6 maja Łukasz G. zawarł z kancelarią Romana Giertycha umowę, za którą wystawiono fakturę na 20 tys. zł plus VAT. "Jednak już dzień później przedsiębiorca wypowiedział Giertychowi pełnomocnictwo. Dlaczego? W wypowiedzeniu pełnomocnictwa Łukasz G. napisał m.in.: +Proszę o zachowanie tajemnicy przez pana mecenasa oraz wszystkie osoby obecne na spotkaniu, w tym pana Wojciecha Cz. I nie przekazywania do publicznych wiadomości treści rozmów i materiałów zdjęciowych i rozmów+" - czytamy w "SE".
Gazeta sugeruje ponadto, że Wojciech Cz., o którym mowa jest w wypowiedzeniu, to Wojciech Czuchnowski, autor majowej publikacji "Gazety Wyborczej" na temat zakupu przez resort zdrowia maseczek od Łukasza G. Roman Giertych, pytany czy chodzi o dziennikarza "GW", nie chciał komentować sprawy. Sam Wojciech Czuchnowski, odpowiedział natomiast "Super Expressowi": "Ujawnienie takiej informacji byłoby naruszeniem tajemnicy dziennikarskiej. Muszę chronić swoje źródła".