Z jednej strony zaliczani do grona tzw. nowych sędziów SN Małgorzata Manowska (I prezes SN), Joanna Lemańska (prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych) oraz Tomasz Przesławski (prezes Izby Dyscyplinarnej), z drugiej należący do grupy tzw. starych sędziów SN Michał Laskowski (prezes Izby Karnej), Józef Iwulski (prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych) oraz Dariusz Zawistowski (prezes Izby Cywilnej) – taki skład kolegium SN może w przyszłości utrudniać podejmowanie wielu kluczowych decyzji dotyczących funkcjonowania SN. Kolegium jest bowiem jednym z najważniejszych organów SN.

Zmiana warty

26 maja prezydent powołał na stanowisko I prezesa SN Małgorzatę Manowską. W tym samym dniu kierowanie Izbą Karną SN powierzył Michałowi Laskowskiemu. Ta decyzja była sporym zaskoczeniem, gdyż funkcja prezesa IK SN pozostawała nieobsadzona od trzech miesięcy, a więc od momentu, kiedy w stan spoczynku odszedł Stanisław Zabłocki. Przez ten okres na czele izby w roli p.o. prezesa stał Wiesław Kozielewicz, sędzia, który był jednym z autorów zdań odrębnych do słynnej styczniowej uchwały SN odnoszącej się do Izby Dyscyplinarnej SN oraz do problemu orzekania przez sędziów powołanych na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. Nominacja Laskowskiego była zaskoczeniem także dlatego, że ten, jako były już rzecznik prasowy SN, nigdy nie krył swojego negatywnego stosunku wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości przeprowadzanych przez obóz Zjednoczonej Prawicy. I wszystko wskazuje na to, że w tej kwestii nic się nie zmieni.
– Nie zamierzam zmieniać ani swojej dotychczasowej postawy, ani swoich poglądów, a prezes kierujący izbą SN ma sporo możliwości, żeby je prezentować – mówił tuż po nominacji w rozmowie z DGP sędzia Laskowski.
Reklama
Jedna z tych możliwości to branie aktywnego udziału w pracach Kolegium SN, które ma całkiem sporo istotnych kompetencji.

Ważne uprawnienia

Nominacja Michała Laskowskiego na prezesa kierującego IK SN powoduje, że, jeżeli chodzi o skład kolegium, szala przechyla się na korzyść tzw. starych sędziów SN. Tymczasem organ ten, zgodnie z ustawą o SN (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 825 ze zm.), "przygotowuje stanowisko w sprawach związanych z działalnością Sądu Najwyższego oraz współdziała z Pierwszym Prezesem Sądu Najwyższego w celu zapewnienia prawidłowego funkcjonowania Sądu Najwyższego”. Jeśli zaś chodzi o konkrety, to kolegium wybiera rzecznika dyscyplinarnego sędziów SN oraz jego zastępcę, uchwala projekt dochodów i wydatków SN, opiniuje projekty aktów prawnych.
Poza tym prezydent ma obowiązek zasięgnąć opinii Kolegium SN przy określaniu regulaminu SN. Organ ten może także narzucać dyskurs wewnątrz SN, ponieważ ma prawo domagać się, aby Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN zajęło się istotnym z punktu widzenia kolegium problemem występującym w SN.
Taki zakres kompetencji tego organu powoduje, że w przyszłości w Kolegium SN może dochodzić do ostrych starć między wchodzącymi w jego skład tzw. starymi i nowymi sędziami SN.

Trudne zadanie

Małgorzata Manowska została I prezesem SN niejako wbrew woli zdecydowanej większości tzw. starych sędziów. Ci w liczbie 50 oddali bowiem głos na prof. Włodzimierza Wróbla. Ponadto po zakończonej procedurze wyboru grupa ta wystąpiła do prezydenta z apelem, w którym tłumaczyła, dlaczego jej zdaniem procedura przebiegała nieprawidłowo. W tej grupie znaleźli się m.in. prezesi Laskowski, Iwulski oraz Zawistowski.
– To wszystko powoduje, że Małgorzacie Manowskiej z całą pewnością nie będzie łatwo na starcie – ocenia Beata Morawiec, prezes Stowarzyszenia Sędziów "Themis”. Jak podkreśla, sędziowie SN znają swoje prawa, mają duże poczucie własnej niezależności i nigdy nie zgodzą się, aby ktoś narzucał im z pozycji siły swoje zdanie.
Jak może skończyć się narzucanie sędziom z góry prezesów, możemy obserwować już od dłuższego czasu w sądach powszechnych (minister sprawiedliwości na przełomie lat 2017–2018 wymienił ponad 100 prezesów i wiceprezesów sądów). Wystarczy wspomnieć sytuację z Sądu Rejonowego w Olsztynie, gdzie Maciej Nawacki, prezes tej jednostki, przed kamerami porwał projekty uchwał, które miały być podjęte przez zebranie sędziów. Ten gest wywołał oburzenie i zdaniem wielu pokazał, że sędzia Nawacki nie radzi sobie z powierzoną mu rolą. Czy więc możemy się spodziewać tego typu gorszących scen także w SN?
– Wszystko będzie zależało od tego, w jaki sposób Małgorzata Manowska będzie sprawować funkcję I prezesa SN. Czas pokaże – mówi sędzia Morawiec. Jak dodaje, nowa I prezes SN będzie musiała nauczyć się współpracować z sędziami chociażby w ramach prac kolegium.
– W sądach powszechnych niektórzy nowi prezesi temu zadaniu nie podołali, ale w sukurs przyszedł im ustawodawca, który tak zmienił skład kolegiów, że teraz zasiadają w nich już tylko prezesi sądów, a więc osoby w pewnym stopniu zależne od ministra sprawiedliwości – przypomina sędzia Morawiec.
Na razie nowa I prezes SN na każdym kroku podkreśla, że podejmie próbę zasypania występujących w SN podziałów. Mówiła o tym we wczorajszym wywiadzie dla DGP, w którym stwierdziła m.in., że chce, aby sędziowie z obu stron barykady lepiej się poznali, żeby zobaczyli, że po obu stronach są normalni, wartościowi ludzie.
Sąd najwyższy