To co łączy wyborców PiS bardzo różnych, bo są tacy, którzy mają poglądy narodowo - katolickie i którym jest do tego daleko i którzy z niesmakiem patrzyli na to, co PiS wyprawiał z prawami kobiet w ostatnich latach, to obawa przed Donaldem Tuskiem i ocena jego rządów. Myślę, że efekt Tuska jest taki, że mobilizuje jakąś grupę wyborców Prawa i Sprawiedliwości - podkreślił Adrian Zandberg w sobotę w Polskim Radiu Olsztyn.

Reklama

W jego ocenie "Prawo i Sprawiedliwość przegra następne wybory, choćby stanęło na uszach".

Wystarczy spojrzeć na średnią sondażową z ostatnich 8 - 9 miesięcy, która nie daje PiS szansy na to, by utrzymało władzę - wskazał.

Jak podkreślił, młodzi ludzie mający 20 - 30 lat deklarują, że zagłosują albo na Lewicę albo na Szymona Hołownię albo - jak wskazał - "niestety na Konfederację". "A wyborców PiS w tych młodych grupach wyborców się nie znajdzie w ogóle" - dodał.

W jego ocenie "Prawo i Sprawiedliwość zabije demografia, stopniowo, powoli, delikatnie ale w sposób dosyć oczywisty".

Reklama

Jak zaznaczył, pytanie brzmi "nie, jak odsunąć PiS od władzy, ale jaka będzie Polska po PiS".

Silna Lewica

Reklama

Dlatego jest silna Lewica, by nie powtarzać błędów przeszłości. Chcemy, by to była Polska, w której ludzie są bezpieczni ekonomicznie, w której nie ma wielkich nierówności, w której walczymy z wykluczeniem transportowym, w którym nie zgadzamy się na Polskę A i B - dodał.

Podkreślił, że "Prawo i Sprawiedliwość nie przypadkiem doszło do władzy w 2015 roku, ale to był rachunek wystawiony Polsce za poprzednich 20 lat i trzeba się z tej przeszłości uczyć, aby nie powtarzać te same błędy" - ocenił Zandberg.