Oczywiście chcę wygrać wybory, chcę przekonać ludzi, że mamy patent na lepsze, bardziej bezpieczne, jutro. Bo mamy - zapewnił Tusk w rozmowie z tygodnikiem. Mam też, no może nie patent, ale doświadczenie, jak wygrywać wybory z PiS. Podchodzę do tego wyzwania bez najmniejszych kompleksów - dodał.
Na uwagę, że mówi jak lider całej opozycji, Tusk przyznał, że ludzie nie wierzą politykom, a szczególnie tym, którzy mówią: ja nic nie chcę dla siebie, nie chcę władzy, ja dla Polski. Ale mnie trudno podejrzewać o to, że jestem głodny stanowisk czy politycznej dominacji, bo ja już się nadominowałem. Moim celem i moim marzeniem, mogę powiedzieć: moją misją, jest odsunięcie od władzy tych, którzy niszczą przyszłość Polski – podkreślił. Ja każdą cenę jestem gotów za to zapłacić. A jeśli znajdą się ci, którzy będą się lepiej czuli w zagospodarowaniu tej wygranej, to każdemu pomogę - zadeklarował.
"Jestem gotów poświęcić partyjny interes"
W rozmowie nawiązano również do wyborów węgierskich, w których porażkę poniosły ugrupowania tworzące wspólny obóz opozycyjny. Stosując elementarne zasady logiki: jakby poszli osobno, dostaliby jeszcze większy łomot - ocenił Tusk. Cieszę się, że liderzy polskich partii opozycyjnych zgodzili się ze mną, iż możemy spróbować wspólnie przeprowadzić badania, które pokażą, jaka taktyka jest najlepsza. To będą bardzo szczegółowe badania – w każdym powiecie, w każdej gminie - zaznaczył.
Dopytywany, czy wierzy, że ambicje nie poróżnią opozycji w Polsce, lider PO odparł: Ja jestem gotów poświęcić partyjny interes, bo przecież jeśli ktoś straci na jednej liście, to Platforma. I wcale nie jest tak łatwo przekonać wszystkich w Koalicji Obywatelskiej, że należy się otworzyć. Ale jeśli nam wyjdzie czarno na białym – a wydaje mi się, że tak właśnie wyjdzie – że wygramy, jeśli będziemy razem, trzeba to zrobić. Pójść razem - ocenił.