Dopytywana o to, co obecność Romana Giertycha na listach Koalicji Obywatelskiej oznacza w kontekście poglądów prawnika na temat aborcji oceniła, że "Giertych ma się jeszcze wypowiedzieć w tej kwestii". Donald Tusk – zgodnie z tym, co powiedział sam, a chce być słowny – właściwie nakazał mu zdeklarowanie się w tej kwestii. Jeżeli się nie zdeklaruje to jest duże prawdopodobieństwo, że nie będzie go chciał na liście.

Reklama

Prof. Mieńkowska-Norkiene: Giertych musi się opowiedzieć za liberalizacją. I to zrobi

Jak twierdzi prof. Mieńkowska-Norkiene, wówczas Donald Tusk okazałby się niesłowny. Znamy poglądy Giertycha, ale podejrzewam, że jednak zdeklaruje się jako osoba, która (w obecnej sytuacji) jest w stanie dopuścić przerywanie ciąży do 12. tygodnia, czyli być co najmniej zwolennikiem kompromisu aborcyjnego.

Reklama
Reklama

Prawdopodobnie musi się opowiedzieć za liberalizacją. I myślę, że to zrobi - dodała.

"Tuskowi nadarzyła się okazja"

Politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego odniosła się także do samej kwestii obecności Romana Giertycha na listach Koalicji Obywatelskiej. Giertych na tej liście to wynik pewnego rodzaju czynników, na które składają się pewnie jakieś osobiste relacje Tuska z Giertychem. I pewnie jakaś obietnica, którą Tusk Giertychowi złożył - uważa.

Jak tłumaczy, nie udało się ani z paktem senackim, ani z umieszczeniem na liście do Sejmu gdzieś indziej, więc "to jest okazja, która się Tuskowi nadarzyła". Akurat tutaj okazja nadarzyła się dosyć dobra, bo Giertych jest byłym wicepremierem w rządzie Jarosława Kaczyńskiego - wskazała prof. Mieńkowska-Norkiene.

"Kaczyński nie służy kampanii, Giertych może mu zaszkodzić"

Ekspert podkreśla, że kolejnym aspektem tej nominacji jest fakt, że Roman Giertych jest "atrakcyjny medialnie". Co prawda, Roman Giertych nie będzie jeździł po wsiach, miasteczkach i robił pikniki, natomiast może Jarosławowi Kaczyńskiemu dosyć dużo zaszkodzić w mediach. To wcale nie jest taki zły pomysł dlatego, że im bardziej w prześmiewczym tonie on (Kaczyński – red.) będzie przedstawiany w mediach, tym bardziej będzie mu to szkodziło. Kaczyński wcale nie służy tej kampanii - oceniła.

PiS-owi chodzi o to, żeby zwyciężyć taką większością, która da możliwość rządzenia bez konieczności budowania koalicji z Konfederacją, w związku z czym wydaje mi się, że Giertych będzie dążył do tego żeby zdyskredytować Kaczyńskiego, żeby robić wrzutki medialne. Oczywiście może być człowiekiem, który łechce ego bardziej konserwatywnego skrzydła w Koalicji Obywatelskiej - podkreśliła prof. Mieńkowka-Norkiene.

Politolożka skomentowała też pomysł wystawienia Romana Giertychy w okręgu świętokrzyskim. Moim zdaniem to zły pomysł. Giertych niewiele zdziała, ale gra się toczy prawdopodobnie o dwa mandaty, które PiS mógłby pozyskać. Giertych jest w tym okręgu po to, żeby Kaczyńskiemu przynajmniej jeden a najlepiej oba mandaty odebrać - tłumaczy prof. Mieńkowska-Nierkiene.

Sondaż CBOS. Ekspert komentuje

Dziennik.pl zapytał także o komentarz do sondażu CBOS, z którego wynika, że Prawo i Sprawiedliwość umacnia się na prowadzeniu. O wynikach tego sondażu pisaliśmy tutaj. Sondaże z okolic wakacji (zwłaszcza z końcówki sierpnia) są mało miarodajne. W tym sensie, że wtedy potencjalni wyborcy KO albo takich partii jak Konfederacja spędzają czas jeszcze na wakacjach, natomiast twardy elektorat PiS jest w domu - uważa prof. Renata Mieńkowska-Norkiene.

Reprezentatywność sondaży z wakacji jest trochę trudna. Raczej porównywałabym ich wiarygodność z sondażami z końca wakacji np. przed poprzednimi wyborami niż teraz - dodała. Podkreśliła natomiast, że Donald Tusk rozumie, że wydarzeniem, które może cokolwiek zmienić jest zapowiedziany przez lidera PO na 1 października marsz miliona serc w Warszawie. Im bliżej wyborów, tym KO będzie zyskiwała. W tej chwili jest poruszenie potencjalnych wyborców PiS z powodu kampanii referendalnej - wskazała prof. Mieńkowska-Norkiene.