Na piątkowy wywiad prezydenta Andrzeja Dudy w Kanale Zero można spojrzeć na kilku płaszczyznach: politologicznej, socjologii mediów, czy marketingowej - mówi w rozmowie dla Dziennik.pl dr hab. prof. SGH Małgorzata Molęda-Zdziech, socjolożka, politolożka, kierowniczka Katedry Studiów Politycznych SGH.
Ekspertka przypomina, że na łamach Onetu pojawił się także w piątek wywiad z I prezes Sądu Najwyższego Małgorzatą Manowską, która była pytana m.in. o obecny chaos prawny w kraju. Sędzia wyznała w nim, że obawia się "wariantu tureckiego".
Zgodny przekaz Dudy i Manowskiej w wywiadach. "Celowa narracja PiS-u"
Zacznijmy zatem analizę od strony politologicznej. Wywiad z prezydentem zaczął się od podobnego tonu jak wywiad z Małgorzatą Manowską: od zapewnienia, że "to będzie szczera rozmowa" i serii pytań dot. stanu prawnego. Prezydent Andrzej Duda bardzo umiejętnie namieszał przedstawiając sytuację. Przypomnijmy, że u źródeł tego "chaosu prawnego" w cudzysłowie, bo taka jest narracja PiS, z którym mamy do czynienia, stoi właśnie jego decyzja o niezaprzysięganiu prawomocnie wybranych sędziów - wyjaśnia ekspertka.
Jak dodaje, odbiorcy wywiadu mogą tego nie zrozumieć, bo zostało to bardzo chaotycznie, nieprawdziwie opowiedziane. Politolożka przypomina, że prezydent Duda stwierdził, że jego zdaniem w 2015 roku nieprawidłowo wybrano sześciu sędziów. Małgorzata Manowska zaś - zastosowała dyskurs symetryzowania - czyli "wszyscy są tak samo winni".
To celowa narracja PiS-owska, aby pokazywać, że obecnie w Polsce mamy system, który co oni nazywają "dualizmem prawnym" - stwierdza rozmówczyni Dziennik.pl i dodaje, że z tym przekazem należy walczyć, bo używanie takiego terminu to zabieg manipulacyjny, mający na celu stworzenie wrażenia, że wszystko, co było, było legalne. W rzeczywistości mamy jeden porządek konstytucyjny, który został zakłócony, działaniami poprzedniego rządu. I trwa uporządkowywanie tej sytuacji.
Ta polityczna część pytań była bardzo ważna, prezydent, chcąc ją zakończyć powiedział, że redaktor Mazurek tego nie zrozumie, bo nie jest prawnikiem. Słynący z nieustępliwości i ciętego języka Mazurek, grzecznie zmienił temat. Celowo to zrobiono, aby nie tłumaczyć tej sytuacji i podtrzymać narrację PiS - słyszymy.
Wywiad Dudy z opóźnieniem. "Celowe przyciągniecie uwagi"
Z perspektywy socjologii mediów, wczorajszy wywiad prezydenta Dudy to klasyczne wydarzenie medialne - stwierdza prof. Małgorzata Molęda-Zdziech i przypomina, że o wydarzeniu informowano już wcześniej. Robiły to także inne media, nie tylko twórcy Kanału Zero.
Nagranie pojawiło się z 30 minutowym opóźnieniem, co – jak pokazywały komentarze na czacie-rozgrzewało emocje oczekujących i podnosiło nastrój wyjątkowości. Tak jak w przypadku koncertów rockowych. Na gwiazdę trzeba czekać. To było celowe przyciąganie uwagi i budowanie poczucia, że za chwilę będziemy uczestniczyć w czymś wyjątkowym - wskazuje autorka książki "Czas celebrytów. Mediatyzacja życia publicznego".
Ekspertka zwraca uwagę na to, że prezydent Andrzej Duda w czasie swoich dwóch kadencji unikał spotkania z dziennikarzami oraz klasycznych konferencji prasowych, na których można było zadać pytania. Podkreśla, że powinno nas zastanowić - dlaczego zatem udziela 1, 5 godzinnego wywiadu dla prywatnego kanału.
Dziennikarze (choć jeden z nich to influencer, bo sam tak siebie określa na twitterowym koncie) traktowali swojego rozmówcę z kolei jak zwykłego człowieka. Zapewne taki był cel, żeby ocieplić wizerunek prezydenta i pokazać, że jest on jednym z nas, ot, "swój człowiek" - dodaje.
Ekspertka, mówiąc o tym, wyjaśnia, że w relacjonowaniu polityki dochodzi do tzw. demotycznego zwrot w kierunku zwykłych ludzi. Jak słyszymy, to związane jest z ponowoczesnością i zmieniającymi się czasami. Ludzie odwracali się od polityki, byli nią zmęczeni, kojarzyli negatywnie, dlatego trzeba było ją uatrakcyjnić. Do tego przyczyniają się media społecznościowe, które muszą zapewnić kontent przez 24 godziny, dlatego zaczynamy poznawać polityków także w ich prywatnych rolach, jako zwykłych ludzi - dodaje.
Wywiad Dudy. "To odbiera powagę urzędowi"
Rozmówczyni Dziennik.pl mówi, że internauci podczas transmisji zwracali uwagę m.in. na strój prowadzących wywiad, ale także samego Andrzeja Dudy. Przypomnijmy, że prezydent na tę okazję wybrał elegancką koszulę z podwiniętymi rękawami. Z kolei Robert Mazurek, słynący już ze swobodnych i kolorowych koszul, wybrał właśnie taką stylizację.
Możemy mówić o luźnej atmosferze podczas wywiadu, upublicznionego w piątkowy wieczór. To już pokazuje, że poniekąd rozmówcy są na tych samych - wręcz partnerskich czy koleżeńskich - pozycjach. Oglądającym odbiera to jednak powagę urzędowi prezydenta i temu miejscu, w którym są- słyszymy. Jak powiedzieli prowadzący wywiad, już na początku nagrania, rozmowa odbyła się w Pałacu Prezydenckim.
Dwa wyraźne cele. Tego chciał Duda?
Prof. Molęda-Zdziech podkreśla, że wybijają się dwa wyraźne cele wywiadu Andrzeja Dudy. Jeden z nich jest polityczny. To próba wyjaśnienia aktualnej sytuacji politycznej, dla ludzi, którzy polityką tak bardzo się nie interesują. Wyjaśnienie dokonane przez prezydenta, który z urzędu powinien być ponad podziałami partyjnymi - takim jednak nie było. Andrzej Duda przyzwyczaił nas, że nie jest samodzielny w swoich działaniach. Tak było i tym razem, zaprezentowane wyjaśnienia podbijały jedynie obowiązującą narrację PiS-u.
Drugi cel to ocieplenie wizerunku Andrzeja Dudy jako prezydenta. Prezydent nie potrafił jak dotąd zachować powagi swego urzędu. Źle czuje się w sytuacjach wymagających rzeczowej i racjonalnej argumentacji. Wybiera śmieszkowaty ton odpowiedzi, strojenie min, niedopowiedzenia.
Autorka książki "Czas celebrytów. Mediatyzacja życia publicznego" podkreśla, że twierdzenie przez Andrzeja Dudę, że prawdopodobieństwo zastania prezydentem wynosi 1:38 mln, jest nieprawdą. Wyjaśnia, że 38 mln Polaków nie może się starać o najwyższy urząd, bo ta liczba dotyczy wszystkich żyjących osób w tym kraju. A jednak nie każdy ma uprawnienia do tego, aby startować w wyścigu o fotel prezydenta. Należy spełnić kilka warunków: skończyć 35 lat, korzystać z pełni praw wyborczych, a kandydata musi zgłosić co najmniej 100 tys. Obywateli mających prawo do wybierania do Sejmu.
Prezydent stwierdził, że nigdy nie był radykalny. "Jedno mówi, drugie robi"
Prezydent podczas wywiadu stwierdził, że nie uważa siebie za polityka radykalnego. Dodał nawet, że "nigdy nie był radykalny". Prezydent przyzwyczaił nas do tego, że jego słów nie można traktować poważnie. Jedno mówi, drugie robi. Albo inaczej rozumie znaczenie pewnych słów - stwierdza prof. Molęda-Zdziech.
Warto bym usłyszeć, czym kierowano się w Kancelarii Prezydenta podejmując decyzję o udzieleniu tego wywiadu. Jakie były zamierzane cele? Kto stał za tą decyzją?
W trakcie wywiadu Duda przypomniał też, że Jarosław Kaczyński i Donald Tusk ubiegali się o urząd prezydenta. Jednak bezskutecznie. Zaznaczył przy tym, że jemu się udało.
Psychologia społeczna wskazuje, że kompleks niższości i wyższości to są dwa skrajne końce tego samego zjawiska. Jeśli ciągle musimy powtarzać, że jesteśmy wielcy, to mamy kompleks, czegoś się boimy, nie jesteśmy pewni. Prezydent ciągle czuje się niepewnie. Przez pierwszą kadencję był poniżany, publicznie. Miał przydomki Adrian, notariusz, długopis. To są pogardliwe określenia, które pokazywały jego brak samodzielności, podporządkowanie partii, na której sygnały czekał i wypełniał polecenia - ocenia politolożka.
Prof. Molęda-Zdziech o wywiadzie Dudy. "Komunikacja Prezydenta i zarządzanie jego wizerunkiem powinno być objęte zasadami"
Na koniec prof. SGH dodaje, że wywiad Andrzeja Dudy w Kanale Zero "odebrał, już i tak mocno nadwątloną powagę" najważniejszemu urzędowi w państwie. Osoby w Pałacu Prezydenckim odpowiedzialne za komunikację prezydenta powinny kontrolować ten przekaz, który buduje jego wizerunek. Styl prowadzenia wywiadu: z przerywaniem, wchodzeniem w słowa, z używaniem wielu kolokwializmów, czy wręcz - poprawianiem publicznym prezydenta, nie służy- powadze urzędu, ośmiesza go.
To wyglądało jak rozmowa kolegów. Kto na tym więcej zyskał, a kto straci? I tu do głosu dochodzi marketingowa perspektywa. Zyskali autorzy kanału: poprzez zasięgi, dotarcie do nowych odbiorców, szum medialny. Stanowski i Mazurek wystartowali z pozycji dziennikarzy-celebrytów (a celebrytom wolno więcej), którzy narzucili swoje reguły gry, zachowywali się tak jak zazwyczaj w swoich publicznych występach. Prezydent próbował tylko przebić się z narracją dot. Chaosu politycznego - słyszymy.
Socjolożka zwraca uwagę także na to, że podczas transmisji wyskoczyła jej reklama. Prezydent został utowarowiony, potraktowany jako produkt. Dlatego raz jeszcze pytam, czy tam nie ma jakiegoś doradcy?
Bardzo trudno będzie odzyskać szacunek dla tego urzędu, nawet dla kolejnego prezydenta. Komunikacja publiczna osoby pełniącej najwyższy urząd w państwie - powinna być objęta zasadami, odbywać się w ramach zaplanowanych działań zarządzania wizerunkiem prezydenta - stwierdza.
Kontakt do autora artykułu: sylwia.baginska@infor.pl