PO ma rząd ostatniej szansy?
Na pytanie, czy po przegranych przez Trzaskowskiego wyborach prezydenckich zrekonstruowany gabinet będzie dla Platformy rządem ostatniej szansy, podkreślił, że do wyborów parlamentarnych zostało 2,5 roku, a to powinno wystarczyć, by odbudować zaufanie społeczne nawet przy nieprzychylnym prezydencie. Zdaniem politologa będzie to jednak wymagało zmiany sposobu prowadzenia polityki, relacji między koalicjantami i zwiększenia efektywności pracy rządu.
PO musi zacząć szybciej działać
"Z tego młyna wreszcie musi wyjeżdżać jakaś mąka (...) Platforma nie ma tego, co miał PiS w swojej pierwszej kadencji - sprawczości" - powiedział dr Onasz, dodając, że PiS - po wygranych wyborach - realizował obietnice, "niezależnie czy te obietnice się komuś podobały, czy nie", a obietnic i rozbudzonych przez Koalicję Obywatelską nadziei było niemało - choćby prawa reprodukcyjne kobiet.
"To był motor napędowy obecnej koalicji w konflikcie społecznym w latach 2020-2023, a ustawa dotycząca praw reprodukcyjnych nie wyszła z tego Parlamentu. Tego koalicji nie zablokował ani Andrzej Duda, ani PiS, czy Konfederacja. (...) Jeżeli w kluczowej sprawie nie ma zmiany, trudno się spodziewać, że tak realizowaną polityką można osiągać sukcesy" - dodał Onasz.
Po potrzebuje PiS, a PiS potrzebuje PO
Zapytany przez PAP, czy Karol Nawrocki ma szansę być prezydentem zgody i zjednoczyć skłóconą Polskę, politolog odpowiedział, że "ważne jest nie to, czy ma szansę być takim prezydentem, tylko czy podejmie jakiekolwiek kroki w tym kierunku".
"W mojej ocenie nie będą podejmowane takie kroki, bo to nie leży w interesie obozu politycznego Karola Nawrockiego. Co więcej, gdyby drugi kandydat wygrał również nic takiego by się nie stało. Kandydaci zawsze będą twierdzić, że chcą być prezydentami wszystkich Polaków, a z troski o wspólne dobro chcą zakopywać rowy i łączyć, a nie dzielić. Bo co szkodzi obiecać. Ale dwie najsilniejsze formacje żyją na tym konflikcie. Podział i silny przeciwnik jest gwarantem utrzymania ich pozycji. Platforma potrzebuje podziału i PiS-u po drugiej stronie, a PiS potrzebuje Platformy. Bez tego obie partie musiałaby się wymyśleć na nowo" - ocenił. (PAP)