Postępowanie nadzorowane przez prokuraturę ds. przestępczości zorganizowanej

Śledztwo prowadzi Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Jak ustalił Onet, zawiadomienie w sprawie wpłynęło z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a istotne dane przekazała również Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK).

Reklama

Zarzuty dotyczą finansowania kampanii politycznej z nieujawnionych źródeł. Pod lupą znalazły się kampanie reklamowe prowadzone na Facebooku, których koszty miały przekroczyć limity obowiązujące komitety wyborcze.

Wątpliwości wokół fundacji Akcja Demokracja

Z emisją spotów mogą być powiązane osoby związane z fundacją Akcja Demokracja. Jej prezes, Jakub Kocjan, w przeszłości był asystentem jednej z posłanek KO.

Fundacja miała promować kandydaturę Trzaskowskiego i jednocześnie atakować jego rywali, zwłaszcza Sławomira Mentzena i Karola Nawrockiego. Choć formalnie nie działano z ramienia sztabu, skala wydatków i kierunek przekazu budzą wątpliwości co do intencji i zgodności z przepisami wyborczymi.

Przepisy karne i możliwe sankcje

Reklama

Jeśli reklamy były finansowane poza oficjalnym komitetem wyborczym, mogło dojść do naruszenia przepisów o finansowaniu kampanii. W grę wchodzi również utrata prawa do zwrotu kosztów i sankcje administracyjne.

Zgodnie z art. 299 §1 Kodeksu karnego, wykorzystywanie środków pochodzących z przestępstwa do celów politycznych może być uznane za pranie pieniędzy. Grozi za to kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

Odpowiedź Rafała Trzaskowskiego

Prezydent Warszawy jednoznacznie odciął się od związku ze spotami.

Proszę pytać w Fundacji, mój sztab nie ma z tym nic wspólnego – powiedział w TVN24.

Trzaskowski zasugerował, że sprawa może mieć charakter dezinformacji, a nawet ingerencji rosyjskich służb.

Wątpliwości dotyczące zagranicznych wpływów

NASK ostrzega, że część reklam mogła być finansowana spoza Polski, co może świadczyć o próbie ingerencji w demokratyczny proces wyborczy.

Wydatki reklamowe przekraczały limity przewidziane dla komitetów wyborczych, co rodzi pytania o przejrzystość i legalność kampanii.