- Polska: Trzaskowski przed Nawrockim. Druga tura rozstrzygnie wszystko
- Komentarze kandydatów po pierwszej turze
- Niepokojący sygnał: Mentzen i Braun z 21% poparcia
- Rumunia: Dan pokonuje trumpistę, ale napięcia nie znikają
- Europa: Uspokojenie, ale bez euforii
Polska: Trzaskowski przed Nawrockim. Druga tura rozstrzygnie wszystko
W Polsce 18 maja odbyła się pierwsza tura wyborów prezydenckich. Rafał Trzaskowski, kandydat Koalicji Obywatelskiej, zdobył 30,8 proc. głosów, wyprzedzając Karola Nawrockiego z Prawa i Sprawiedliwości, który uzyskał 29,1 proc. – wynika z sondażu exit poll Ipsos.
„To wyścig, który pokazuje głębokie pęknięcie w społeczeństwie – żadna ze stron nie ma dominującej przewagi, a druga tura zapowiada się jako bezprecedensowo wyrównana” – zauważa Reuters.
Z kolei BBC stwierdza:
„Trzaskowski jako liberalny prezydent Warszawy chce odbudować pozycję Polski w UE, podczas gdy Nawrocki prezentuje bardziej narodowe podejście i konserwatywne wartości”.
Druga tura odbędzie się 1 czerwca. To starcie może na wiele lat określić relacje Polski z Unią Europejską, podejście do Ukrainy, a także kształt polskiej demokracji.
Komentarze kandydatów po pierwszej turze
Rafał Trzaskowski, po ogłoszeniu wyników sondażowych, podkreślił potrzebę pełnej mobilizacji przed drugą turą:
„Cieszę się, że wygrałem pierwszą turę, ale jeszcze dużo pracy przed nami. Potrzebna jest pełna determinacja, wasze głosy, przekonanie wszystkich” – powiedział kandydat KO. „Idziemy po zwycięstwo” – dodał.
Karol Nawrocki, kandydat PiS, skomentował wyniki, zarzucając nieuczciwość procesu wyborczego:
„Te wybory były najmniej sprawiedliwe w ciągu ostatnich 35 lat. Strumień propagandy i kłamstwa finansowany przez spółki skarbu państwa, instytucje państwa polskiego wykorzystywano do walki z kandydatem obywatelskim” – stwierdził Nawrocki.
Sławomir Mentzen z Konfederacji, który zajął trzecie miejsce z wynikiem 15,4 proc., ocenił swój wynik jako historyczny sukces:
„Trzecie miejsce to największy sukces w historii naszego środowiska” – powiedział Mentzen podczas swojego wieczoru wyborczego.
Grzegorz Braun, który zdobył 6,2 proc. głosów, zapowiedział dalszą walkę polityczną:
„Szeroki front gaśnicowy, nie ja, nie mój sztab, nie działacze, członkowie mojej partii, ale tak, nie tylko Konfederacja Korony Polskiej (...), musi wprowadzić do następnego parlamentu szeroką reprezentację polskiej prawicy” – stwierdził Braun.
Niepokojący sygnał: Mentzen i Braun z 21% poparcia
Choć do drugiej tury przeszli kandydaci głównych ugrupowań, spore zaniepokojenie – również poza granicami Polski – wywołał wynik skrajnej prawicy. Sławomir Mentzen z Konfederacji zdobył 15,4 proc. głosów, co dało mu trzecie miejsce. Grzegorz Braun, który prowadził osobną kampanię, uzyskał 6,2 proc.
Jak zauważa The Guardian, „łączne poparcie dla tych dwóch kandydatów to ponad 21 procent – to najwyższy wynik skrajnej prawicy w historii wyborów prezydenckich w Polsce”.
Niemiecki Welt ostrzega, że „Mentzen przekroczył wszelkie oczekiwania, co pokazuje, że radykalna, antyunijna i antyukraińska retoryka zaczyna trafiać do dużej części wyborców w Polsce”.
Brytyjski The Times dodaje: „Mentzen zdobył głosy, odwołując się do niechęci wobec imigrantów, zwłaszcza z Ukrainy i budując swój wizerunek jako jedynego, który mówi 'prawdę'”.
Grzegorz Braun – znany z prorosyjskich wypowiedzi i mowy nienawiści – według BBC „zdobył poparcie nie tylko wśród radykalnych środowisk, ale również w mniejszych miejscowościach, które czują się ignorowane przez główny nurt polityki”.
Euractiv podsumowuje: „To nie tylko bunt przeciwko elitom, ale poważne ostrzeżenie dla europejskiej wspólnoty. W razie kryzysu, ci politycy mogą zyskać jeszcze większą siłę”.
Rumunia: Dan pokonuje trumpistę, ale napięcia nie znikają
W Rumunii w niedzielę odbyła się już druga tura. Centrowy burmistrz Bukaresztu Nicușor Dan pokonał skrajnie prawicowego George’a Simiona z wynikiem 54 do 46 proc. Jak zauważa Reuters, Dan „prowadził spokojną kampanię opartą na wsparciu dla Ukrainy i zacieśnianiu więzi z Unią Europejską”.
Simion, otwarcie deklarujący się jako „trumpista”, wcześniej prowadził w pierwszej turze. Stracił jednak poparcie po kontrowersyjnych wypowiedziach, sprzeciwie wobec pomocy Ukrainie i propozycji powołania na premiera osoby powiązanej z rosyjską dezinformacją.
„Rumuni dali jasny sygnał, że nie chcą prezydenta, który kwestionuje podstawowe wartości zachodnie” – komentuje France 24.
Europa: Uspokojenie, ale bez euforii
Politico zauważa, że „Bruksela może odetchnąć – Polska jeszcze nie oddała prezydentury w ręce eurosceptyków, a Rumunia skutecznie obroniła swój demokratyczny kurs”. Ale to nie znaczy, że można ignorować sygnały ostrzegawcze.
„Populistyczna fala została zatrzymana, ale nie zatrzymana na długo. Europa musi zacząć rozmawiać z tymi, którzy dziś głosują na radykałów. W przeciwnym razie to tylko kwestia czasu, aż przegra kolejne wybory”. – dodaje BBC
Wybory jako barometr przyszłości
Zwycięstwa kandydatów centrowych to dla UE ulga, ale nie powód do samozadowolenia. Skrajna prawica zdobyła w Polsce ponad jedną piątą głosów. W Rumunii George Simion mógł realnie zostać prezydentem.
Nastroje antyunijne, niechęć do imigracji, zmęczenie wojną w Ukrainie – to czynniki, które będą jeszcze silniejsze w kolejnych wyborach. Europa nie wygra tej walki samym strachem przed radykalizmem. Potrzebne są odpowiedzi – konkretne, uczciwe i skierowane do ludzi, którzy dziś czują się wykluczeni.