Rząd Litwy wprowadził stan sytuacji ekstremalnej z powodu naruszeń przestrzeni powietrznej przez balony przemytnicze wypuszczane z Białorusi. Litwini nazywają to "stanem sytuacji ekstremalnej". Premierka Inga Ruginiene zapewnia, że nie wprowadzono ograniczeń praw obywatelskich. Społeczeństwo nie odczuje żadnych niedogodności – zadeklarowała. Głównym celem jest ułatwienie pracy specjalnej grupie dochodzeniowej powołanej do zwalczania balonów. Decyzja pozwala na uruchomienie mechanizmów prawnych właściwych dla sytuacji kryzysowej.
Wojsko otrzyma specjalne uprawnienia
Władze Litwy natychmiast przedłożyły Sejmowi uchwałę, która ma przyznać żołnierzom wspierającym funkcjonariuszy rozszerzone uprawnienia na czas trwania stanu ekstremalnego. Żołnierze, po uzyskaniu zgody Sejmu (na okres trzech miesięcy), będą mogli:
- Wydawać obowiązkowe polecenia osobom i organizacjom.
- Ścigać i zatrzymywać osoby podejrzane o przestępstwo lub niewykonujące poleceń.
- Sprawdzać dokumenty osób i środków transportu oraz przeprowadzać kontrole.
Minister spraw wewnętrznych Litwy Władysław Kondratowicz, koordynujący działania, nie podał konkretnej daty wygaszenia stanu wyjątkowego. Minister sądzi, że władze powrócą do tej kwestii za miesiąc. Czas trwania zależy od "wyników całej operacji". MSW Litwy odnotowało w tym roku około 600 przypadków naruszenia przestrzeni przez balony i 197 przez drony znad Białorusi. Wielokrotne zamykanie lotniska w Wilnie dotknęło już ponad 45 tys. pasażerów. Rząd Litwy uznaje incydenty za ataki hybrydowe, obwiniając władze białoruskie. Premierka Ruginiene nazwała takie działania również aktami terroru.