Gdyby istniał ranking głupców-farciarzy, dziewczynka zajęłaby wysoką pozycję na liście. Grace chciała razem z koleżanką pooglądać panoramę Nowego Jorku. Taras widokowy na 14-piętrowym budynku w West Village jej nie wystarczał. Zobaczyła wystający z dachu komin i postanowiła wspiąć się na jego wylot. Nie wpadła na to, że zwykły podmuch wiatru może ją kosztować życie. Straciła równowagę i zanurkowała w szybie sięgającym aż do parteru. Na dole poczuła ból połamanych nóg. Ale nadal była przytomna. Ratownicy znaleźli ją w kotłowni. Według wstępnych ustaleń dziewczynkę uratowała gruba na ponad pół metra warstwa sadzy i pyłu.
To się nazywa szczęście w nieszczęściu! Gdyby na dole wysokiego komina, do którego wpadła 12-letnia Grace z Nowego Jorku, nie było miękkiej sadzy, z dziewczynki zostałaby tylko miazga. Mała akrobatka spadała bowiem z obiektu mierzącego 15 pięter. Lądowanie na przepalonych wiórach było na tyle miękkie, że Grace tylko połamała nogi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama