Na sportowców padł blady strach, bo dyktator był naprawdę wściekły. Hokeistów nazwał ludźmi bez honoru, bo nie dostali się na olimpiadę. Biatloniści dostali się co prawda na olimpiadę, ale to co tam wyprawiali, budziło grozę. "Żal było patrzeć, jak biatloniści męczą się podczas biegu, a o ich strzelaniu w ogóle lepiej zapomnieć."
"Kiedy nauczycie naszych sportowców strzelać? - pytał szefów KGB i MSW. Zabrzmiało to bardzo groźnie. Szefowie bezpieki mogą wziąć sportowców w kamasze. Tym bardziej, że minister spraw wewnętrznych kieruje związkiem hokejowym, a szef KGB federacją biatlonistów. Na Białorusi sport to polityka, bo sam tyran jest zapalonym hokeistą.
Tyran chce sukcesów już na najbliższych olimpiadach. A jak ich nie będzie? "Zawaliłeś robotę, ponieś odpowiedzialność" - grozi Łukaszenka.
To hańba! Wstyd! - grzmiał prezydent Łukaszenka. Tym razem tyran nie rugał opozycji, ale... białoruskich sportowców. Dyktator potrzebuje sukcesów. Jak nie może dać chleba, to potrzebuje igrzysk.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama