"Zniszczymy Liban, jeśli nasi żołnierze natychmiast nie zostaną zwolnieni" - grozi minister obrony Izraela Amir Peretz. "Władze w Libanie są odpowiedzialne za działania terrorystów z Hezbollahu" - dodaje. A szef sztabu nie zostawia żadnych wątpliwości: "Nasze uderzenia cofną Liban w rozwoju o conajmniej 20 lat".
Wszystko zaczęło się dzisiaj rano. Najpierw terroryści z Hezbollahu ostrzelali rakietami Izrael. Ten odpowiedział ogniem. Samoloty i artyleria zbombardowały Liban. Wtedy terroryści porwali dwóch żołnierzy. Cierpliwość Izraela się wyczerpała i uderzyli na Liban całą swoją potęgą.
Uderzenie Hezbollahu zbiegło się z atakami Izraela na terytoria palestyńskie. Żydzi rozpoczęli ofensywę na Strefę Gazy dwa tygodnie temu, by odbić uprowadzonego przez bojówkę palestyńską 19-letniego kaprala Gilada Szalita.
Na Bliskim Wschodzie zaczęła się regularna wojna. Izraelskie czołgi wjechały do Libanu, a okręty ostrzelały mosty. Są ofiary. Libańska armia kontratakuje. Zaczął Hezbollah, porywając dwóch żołnierzy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama