Ten kraj liczy tylko 3,8 miliona mieszkańców, a każdego dnia przybywa uchodźców. Izraelskie lotnictwo bombarduje już drogi ewakuacyjne na północy Libanu. W gruzach leżą mosty. Cywilom coraz trudniej uciec do Syrii. Bomby spadają też na lotnisko w Bejrucie. Dlatego wysłanie pomocy humanitarnej do Libanu stoi pod znakiem zapytania.

"Jeśli w ciągu najbliższych dwóch, trzech dni nie zrobimy czegoś dla tych, którzy zostawili swoje domy, dojdzie do wielkiej katastrofy" - mówi Kofi Annan, sekretarz generalny ONZ. Dlatego próbuje przekonać Narody Zjednoczone do jak najszybszego wysłania do Libanu sił międzynarodowych. Błękitne hełmy mają zapewnić bezpieczeństwo cywilom i rozbroić Hezbollah.

Jednak szanse na realizację tego planu są niewielkie. Izrael i USA sprzeciwiają się wysłaniu do Libanu sił pokojowych. Izrael woli sam rozprawiać się z Hezbollahem, bez oglądania się na cywili.