Jego obawy były uzasadnione. Na szkoleniu wojskowi instruktorzy uprzedzali, że zamachowcami-samobójcami mogą być nawet małe dzieci. A dla nich, podobnie jak dla dorosłych terrorystów, nie ma litości. Dlatego żołnierze, by ocalić życie własne i kolegów, muszą być gotowi nawet na zabijanie dzieci. Jason Chelsea nie mógł się pogodzić z taką ewentualnością.

Wiedział, że w Iraku nie będzie miejsca na dylematy moralne. Załamał się, połknął 60 proszków przeciwbólowych i podciął sobie żyły. Wcześniej powiedział rodzicom, że nie może strzelać do dzieci - niezależnie od tego, po czyjej są stronie.

Brytyjskie ministerstwo zapowiada dochodzenie w tej sprawie. Kilka dni przed śmiercią młodego żołnierza ujawniło, że ponad 1,5 tysiąca żołnierzy cierpi na zaburzenia psychiczne po powrocie z Iraku. Działa już nawet specjalna sieć poradni dla weteranów.