Codziennie pociągami do Londynu na Dworzec Waterloo dojeżdża ponad 400 tysięcy ludzi. A w porannym szczycie aż 80 tysięcy. Dziś, zamiast 1,7 tysiąca pociągów, przyjechało zaledwie 170. Pasażerowie klną na czym świat stoi. Podróż zatłoczonymi do granic możliwości wagonami to gehenna.
O co poszło kolejarzom? O menadżerów, którzy podczas poprzedniego strajku - na początku roku - zasiedli za sterami pociągów. Związkowcy mówią, że nie mieli do tego prawa, bo strajk nie zagrażał bezpieczeństwu pasażerów (a tylko w takim wypadku mogą to robić). Zarząd kolei, który posadził menadżerów w kabinach motorniczych, uważa inaczej. Więc związki zawodowe motorniczych zdenerwowały się i po raz kolejny nie pozwoliły ludziom dojechać do pracy.
Ale to nie koniec utrudnień. Związki zapowiadają kolejne takie strajki - na 8 i 11 września.