Wyniki sondażu są dla rosyjskich władz zatrważające. Ale wygląda na to, że robią one wszystko, by wersja oficjalna stała się jedyną obowiązującą. Już wczoraj milicja zatrzymała kuriera, który wiózł do Biesłanu - miejsca tragedii - 200 egzemplarzy niewygodnego dla Moskwy raportu na jej temat.

Według 700-stronicowego dokumentu, którego autorem jest deputowany Jurij Sawieljew, winę za śmierć ofiar - w tym 186 dzieci - ponoszą przede wszystkim... rosyjskie siły specjalne. Od początku postawiły na siłowe rozwiązanie i sprowokowały terrorystów, strzelając z miotaczy ognia i granatników z dachów sąsiednich domów.

Według Sawieljewa duża część zakładników zginęła od kul wystrzelonych przez... mających ich ratować żołnierzy sił bezpieczeństwa. Polityk oskarża też czeczeńską milicję, że trzy godziny przed atakiem terrorystów znała ich plany, ale nie ostrzegła o nich sąsiedniej Osetii Północnej, gdzie doszło do tragedii.

Posłaniec z Moskwy wyszedł już z aresztu. Milicjanci tłumaczyli się, że zatrzymali przywiezione przez niego paczki z egzemplarzami raportu "do wyjaśnienia" i wydali je adresatom.

1 września 2004 roku kaukascy terroryści zajęli Szkołę Podstawową nr 1 w Biesłanie, w Osetii Północnej na Kaukazie, biorąc 1127 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystej inauguracji roku szkolnego. 3 września rosyjskie siły specjalne wzięły budynek szturmem, który skończył się masakrą.