Panika. Strach. Ogromny chaos. Trudno opisać słowami to, co działo się na ulicach dawnej stolicy Indii. Przez siedem godzin miasto terroryzował wielki byk. Zionące nienawiścią zwierzę niszczyło wszystko, co napotkało na drodze.
Na początku niszczył uliczne stoiska i budynki, orał ziemię wielkimi kopytami. Ale w końcu zaczął taranować rogami ludzi, uciekających przed nim w popłochu. Wtedy do akcji wkroczyli weterynarze.
Zaczęła się gonitwa ulicami miasta. Lekarze robili, co w ich mocy, żeby trafić w rozjuszone zwierzę nabojem usypiającym. A byk starał się, jak mógł, by nie dać się schwytać.
W końcu po 7 godzinach podchodów weterynarze zdołali uśpić zwierzę. Sześcioro rannych ludzi trafiło do szpitala, nie grozi im niebezpieczeństwo. Byk czy krowa w Delhi to widok normalny. Jak policzono, ulicami tego miasta przechadza się ok. 28 tysięcy zwierząt. I nikt nie narzeka, bo są one uważane za święte.