Te rewelacje wywołały burzę we włoskim parlamencie. To wchodzenie z butami w naszą prywatność! - grzmią deputowani. Domagają się wstrzymania emisji programu, w którym mają zostać zaprezentowane wyniki dziennikarskiej prowokacji. Odgrażają się też, że skierują sprawę do sądu. Co ciekawe, nie oburzają się na rezultat badań, a na to, że zostały przeprowadzone bez ich wiedzy i zgody.
Natychmiast na skargi parlamentarzystów zareagował włoski Inspektor Danych Osobowych. Zakazał on emisji budzącego tak wielkie emocje programu. Czy telewizja zastosuje się do tego? Nie wiadomo.
Tym bardziej, że autorzy prowokacji nie mają sobie nic do zarzucenia. Zarzekają się wręcz, że test, jakiemu - dzięki podstępowi - poddali 50 parlamentarzystów, jest bardzo wiarygodny. O co chodziło dziennikarzom? Odpowiadają krótko: chcieli pokazać, jak powszechne jest zażywanie narkotyków wśród reprezentantów narodu. A wyniki są naprawdę zatrważające! Test ujawnił, że w organizmach jednej trzeciej z badanych posłów stwierdzono najróżniejsze substancje odurzające - od haszyszu po kokainę!
I chyba jest coś na rzeczy. Deputowany partii radykałów Daniele Capezzone wyniki badań skomentował: "Gdyby policyjny pies, wykrywający narkotyki, został wpuszczony do Izby, oszalałby i się poddał".
Zaskakujące wyniki badań miały ujrzeć światło dzienne we wtorek wieczorem w cyklicznym programie "Hieny", w stacji Italia1, należącej do byłego premiera Sylvio Berlusconiego.