Turkmenistan płacze po Nijazowie. Oczywiście nie wiadomo, czy to prawdziwa żałoba, czy tylko na pokaz, bo tajna policja nie śpi. A wciąż przecież nie jest jasne, kto będzie następcą Turkmenbaszy i czy potępi jego poprzednika, czy będzie chwalił. Dlatego na wszelki wypadek lepiej rozpaczać. Do tego będą problemy z wyborem nowego Turkmenbaszy. Bo po śmierci przywódcy nowego ma wybrać głowa parlamentu. Ale oczywiście Nijazow sprawował także i tę funkcję.
Uroczystościami pogrzebowymi zajmie się wicepremier Kurbanguly Berdymuchamedow. A pochówek Turkmenbaszy już w Wigilię. Wszystko w starym, dobrym sowieckim stylu - z pompą i przepychem. Propaganda już karmi naród o wspaniałościach, które Turkmenbasza sprawił.
Ale niezależni analitycy mają inne zdanie. Edukacja, opieka medyczna, gospodarka - wszystko to rządy dyktatora doprowadziły do ruiny. Bo wielkie pieniądze z handlu gazem Turkmenbasza wydawał lekką ręką na pomniki i inne pamiątki swych rządów. Teraz jego następca będzie musiał naprawić Turkmenistan. Chyba że - tak jak i jego poprzednik - ogłosi kult jednostki... swojej.