Szef policji potwierdza, że był to "akt terroryzmu". Pocisk odpalony przez zamachowców eksplodował w toalecie na trzecim piętrze. Ktoś odpalił go z wyrzutni umieszczonej na wysokości ulicy lub w sąsiednim budynku.
Greckie władze twierdzą, że dostały anonimowy telefon, w którym ktoś odpowiedzialność za zamach zrzuca na grupę lewackich terrorystów. Walka Rewolucyjna, o której usłyszano po raz pierwszy, gdy przeprowadziła zamach na sąd ateński 5 września 2003 r., jest obecnie uważana za najbardziej niebezpieczną organizację
terrorystyczną w Grecji.
Wybuch nastąpił o godzinie 5.55. Był tak głośny, że - według relacji świadków - w okolicznych budynkach wypadły szyby z okien. Ambasadę natychmiast otoczyły dziesiątki radiowozów i wozy strażackie. Wewnątrz są teraz antyterroryści z psami. Policja już prowadzi śledztwo w tej sprawie.
Amerykańska ambasada to jedno z najlepiej chronionych miejsc w greckiej stolicy. Budynek jest otoczony trzymetrowym stalowym płotem, przy każdym wejściu, a także na okolicznych skrzyżowaniach, stoją strażnicy.