Afera rozporkowa, jaka wybuchła po kilku upojnych chwilach z Lewinsky, prawie kosztowała Clintona prezydenturę. Tylko cudem prezydent USA wyszedł cało ze skandalu, jaki wybuchł w 1998 roku. Po latach okazuje się, że Monika Lewinsky mogła nie być jedynie stażystką ze słabością do seksu z prezydentem. Mogła pracować dla wywiadu jednego z największych sojuszników USA - Izraela.
O szpiegostwo podejrzewali Lewinsky agenci rosyjskiego KGB. Dani Jatom opowiada, jak po jednej z suto zakrapianych imprez jeden z funkcjonariuszy KGB odciągnął go na stronę i powiedział, nie kryjąc uznania: "Podstawiliście Monikę Clintonowi, żeby go skompromitować, ale jak wam się udało tak świetnie ją wyszkolić?".
Jatom był zaskoczony, bo nic nie wiedział o rzekomej pracy Lewinsky dla swojego wywiadu. Jednak Rosjanin przekonany był, że jest to prawda. I, że cała afera miała osłabić Stany Zjednoczone. "Strategia destabilizacji wymaga uderzeń w najsłabsze punkty" - wyjaśnił agent KGB.