Rodzina 52-latka, który dostał zawału serca, nie wytrzymała nerwowo, gdy mężczyzny nie udało się uratować. Syn, brat i kuzyni zmarłego zaatakowali sanitariuszy. Wszystko dlatego, bo - ich zdaniem - mężczyzna jeszcze by żył, gdyby karetka dotarła na miejsce szybciej. Według nich, sanitariusze zwlekali z wyjazdem, bo chcieli obejrzeć do końca mecz piłkarski.

Pobici sanitariusze twierdzą, że do wezwania wyjechali natychmiast. Tak też - zdaniem rzecznika szpitala - wynika z dokumentacji. Na razie nie wiadomo, kiedy skatowana załoga wróci do pracy.

Reklama