W Berlinie to już tradycja. Takie zadymy odbywają się co roku od 20 lat. I choć policja jest na nie przygotowana, to i tak nigdy nie udaje się ujarzmić wściekłego tłumu. Po protestach organizacji lewicowych i antyglobalistów, w nocnych zamieszkach rannych zostało kilkanaście osób. Zamroczeni młodzi ludzie rozpalali w parkach ogniska. Dziesiątki najbardziej agresywnych trafiły za kratki.

Reklama

Równie niebezpiecznie było w Lipsku. Tam do szpitala trafiło 18 policjantów. Zostali ranni, bo po koncercie rockowym skrajnie lewicowa młodzież obrzuciła ich kamieniami i butelkami. Było groźnie, bo około tysiąca ludzi zebrało się pod Pomnikiem Bitwy Narodów, upamiętniającym zwycięstwo w 1813 roku koalicji Prus, Rosji, Austrii i Szwecji nad Napoleonem. 25 osób zostało zatrzymanych.

Dzisiaj w stolicy Niemiec - oprócz oficjalnych uroczystości organizowanych przez związki zawodowe - odbędzie się kilka alternatywnych pochodów i wieców. Porządku strzeże 5000 policjantów.

Niespokojnie jest w Turcji. Policja ostrzegawczo strzelała w powietrze. Użyła też armatek wodnych i gazu łzawiącego, by rozpędzić lewicowych manifestantów. Chcieli oni przemaszerować na plac Taksima w Stambule, by uczcić rocznicę krwawych wydarzeń pierwszomajowych sprzed 30 lat. Wtedy to niezidentyfikowani napastnicy otworzyli ogień do tysięcy demonstrantów. Zginęły wówczas 34 osoby, w większości zadeptane przez spanikowany tłum.

Reklama

Tureckie władze, obawiając się zamieszek, zamknęły ponad 40 szkół. Po porannych starciach z policją zatrzymano ponad 600 najbardziej agresywnych osób. Mundurowi skonfiskowali koktajle Mołotowa i broń palną.