Kiedy wieśniacy z północnokoreańskiego okręgu Sonczon usłyszeli o pęknięciu ropociągu, od razu rzucili się z wiadrami i kanistrami na miejsce awarii. Chcieli zabrać do domu tyle paliwa, ile tylko się dało. Bieda w Korei jest ogromna i każda odrobina opału jest przydatna.
Ale ktoś zaprószył ogień. Okolicą wstrząsnął ogromny wybuch. Ogień pochłonął wszystkich, którzy stali w promieniu wielu metrów. Ich ciała po prostu wyparowały. Zginęło co najmniej 110 osób.
O tragedii poinformowała południowokoreańska organizacja charytatywna Good Friends. Nie wie o nim nic wywiad Korei Południowej ani jej rząd. Oczywiście Korea Północna nie podała żadnych informacji na ten temat.