Silvio Berlusconi nie wspomina mile zeszłorocznych przedwyborczych debat telewizyjnych. Był wtedy premierem i odpierał ataki obecnego premiera Romano Prodiego. "Chciałem iść do telewizji, by opowiedzieć, co zrobił nasz gabinet, ale byłem tylko dwa razy, i to zawsze z Prodim, i miałem półtorej minuty, by odpowiedzieć na pytania dziennikarza i pierdoły (w oryginale: stronzate) Prodiego" - oświadczył w Mediolanie.



Berlusconi opowiadał o Prodim na spotkaniu liderów "Forza Italia" - jego politycznego zaplecza. Zgromadzeni przyjęli te słowa owacją. "Widzę, że doceniacie mój język – grubiański, ale skuteczny" – powiedział wyraźnie ucieszony były premier.



Mniej zadowoleni ze słów Berlusconiego byli przedstawiciele centrolewicowej koalicji. "Kolejna kompromitacja" - oświadczył komunistyczny deputowany Pino Sgobio.



Berlusconi jest znany ze swojego grubiańskiego języka. Używanie wulgaryzmów wobec innych polityków to dla niego coś naturalnego. Na przykład przed ponad rokiem nazwał wyborców lewicy używając bardzo wulgarnego we Włoszech słowa "coglioni", czyli "jaja".











Reklama