Nowi drobni przedsiębiorcy, których określa się na Kubie jako "pracujących na własny rachunek", będą mieli dostęp do specjalnej puli kredytów bankowych na rozpoczęcie działalności.

Tworzenie względnie szerokiego sektora prywatnego w gospodarce kubańskiej jest decyzją rządu Raula Castro podyktowaną trudną sytuacją gospodarczą wyspy, o czym również pisze "Granma".

Reklama

W ciągu sześciu miesięcy Kuba zamierza radykalnie odchudzić przesadnie rozbudowaną administrację państwową i rozmaite sektory usług publicznych, likwidując pół miliona etatów.

Wśród nowo zalegalizowanych dziedzin "pracy na własny rachunek" wymienia się księgarzy, nauczycieli i korepetytorów, pracowników rolnych, ulicznych sprzedawców produktów rolnych itd.

Rząd kubański spodziewa się, że w ciągu pół roku liczba osób pracujących na własny rachunek wzrośnie o 250 000.

Nieco swobodniej będą mogli rozwijać swą działalność również drobni przedsiębiorcy działający dotychczas w blisko trzydziestu dziedzinach. Cieszące się uznaniem wśród zagranicznych turystów odwiedzających Kubę "paladares", małe prywatne restauracyjki domowe, którym nie wolno było dotąd mieć więcej niż dwunastu klientów dziennie, teraz mogą ich mieć dwudziestu.



Reklama

W paladares nie wolno było dotąd podawać takich "deficytowych" produktów jak krewetki lub befsztyki wołowe.

Władze w Hawanie wyjaśniają, że "nieżyciowe" i "przestarzałe" zakazy administracyjne, które nagminnie omijano, zostały zniesione. Dotyczy to również na przykład ograniczeń w wynajmowaniu turystom i innym osobom prywatnych pokoi lub apartamentów.

Program otwarcia wobec sektora prywatnego gospodarki jest określany oficjalnie przez władze kubańskie jako "aktualizacja socjalizmu".