"Zaoferowano mi łagodniejszy wyrok, krótszą karę więzienia i możliwość sprowadzenia do USA rodziny, jeśli powiem wszystko, co wiem o mych kontaktach w Rosji i w innych krajach. Ale odparłem, że nie mam o czym opowiadać i nie wiem nic, co by mogło ich zainteresować" - wyjaśnił But, z którym w Nowym Jorku rozmawiał rosyjski wicekonsul Aleksandr Otczajnow. Wywiad, przeprowadzony za jego pośrednictwem, zamieściła rosyjska agencja RIA Nowosti.
Zdaniem 43-letniego Buta, byłego agenta wywiadu wojskowego i oficera radzieckich sił powietrznych, sąd w USA będzie "tendencyjny i stronniczy". Podejrzenie swe But objaśnia tym, że "władze amerykańskie celowo przeinaczyły fakty" z jego życia w akcie oskarżenia.
Przewiezionemu w połowie listopada z Tajlandii do Nowego Jorku Butowi przedstawiono oficjalne zarzuty, w tym spiskowania w celu zabicia obywateli amerykańskich i wspierania terroryzmu.
Sędziowie orzekli, że But pozostanie w areszcie bez możliwości wyjścia za kaucją do kolejnej rozprawy wyznaczonej na 10 stycznia.
But zyskał sobie przydomek "handlarza śmiercią". Ponad piętnaście lat sprzedawał broń m.in. do Afryki i Ameryki Południowej, miał też kontakty w Afganistanie, wśród talibów i w Al-Kaidzie.
Został zatrzymany w marcu 2008 roku w stolicy Tajlandii Bangkoku w następstwie operacji, w której amerykańscy agenci udawali kolumbijskich rebeliantów. Amerykanie sądzą go m.in. za dostawy broni dla kolumbijskich lewicowych rebeliantów z FARC.
Decyzja Bangkoku o wydaniu handlarza bronią Amerykanom spotkała się z ostrą krytyką ze strony Rosji, która uznała ekstradycję Buta za nielegalną.
Rosyjscy analitycy zajmujący się sprawami bezpieczeństwa uważają, że But może mieć informacje na temat powiązań rosyjskich urzędników wysokiego szczebla z nielegalnym handlem bronią, a nawet użyteczne dla Waszyngtonu wojskowe informacje wywiadowcze.