Kilka tysięcy zwolenników opozycji uczestniczyło w protestach w Teheranie, w Szirazie na południu kraju, oraz w Isfahanie w środkowej części Iranu. W wyniku starć zginęły dwie osoby.
Były to pierwsze demonstracje opozycji od ponad roku.
Na otwartej sesji parlamentu prorządowi deputowani zażądali, by odpowiedzialność za protesty ponieśli Musawi, Karubi oraz prezydent Iranu w latach 1997-2005 Mohammad Chatami.
Telewizja państwowa pokazała zdjęcia ok. 50 deputowanych, którzy skandowali: "Śmierć Musawiemu, Karubiemu i Chatamiemu".
Ponadto 211 spośród 290 deputowanych jednoizbowego Islamskiego Zgromadzenia Konsultatywnego poinformowało w oświadczeniu, że "żąda kary śmierci" dla liderów opozycji.
Musawi i Karubi wystąpili do władz o zgodę na zorganizowanie poniedziałkowego wiecu solidarności z demonstrantami w Tunezji i Egipcie. Ich wniosek został odrzucony przez prokuratora generalnego Golama Hosejna Mohseniego Edżeniego, który ostrzegł ich przed ewentualnymi konsekwencjami.
Jednak ani Musawi, ani Karubi nie uczestniczyli w poniedziałkowych protestach, gdyż obaj znajdowali się w areszcie domowym.
Ponad 80 opozycjonistom i działaczom wymierzono kary od sześciu miesięcy do 15 lat więzienia za wywoływanie protestów po wyborach prezydenckich w Iranie w 2009 roku, w wyniku których ponownie szefem państwa został Mahmud Ahmadineżad. Według władz podczas kilkumiesięcznych demonstracji zginęło 30 osób.
Władze w Teheranie obawiają się, że manifestacje poparcia dla rewolt w państwach Afryki Północnej mogłyby przerodzić się w antyrządowe demonstracje w samym Iranie.