Od 1 kwietnia br. Gbagbo wraz z rodziną ukrywał się w bunkrze w swojej rezydencji.
O zatrzymaniu 65-letniego Gbagbo poinformował jego doradca Toussaint Alain. Twierdził, że Gbagbo został zatrzymany przez francuskie siły specjalne, gdy czołgi wjechały do jego rezydencji. Następnie przekazano go w ręce przywódców opozycji.
"Prezydent Laurent Gbagbo wyszedł ze swojego bunkra i nie stawiając oporu oddał się w ręce Francuzów" - powiedział rzecznik Gbagbo, Ahoua Don Mello.
Jednak źródło we francuskiej dyplomacji zaprzeczyło, jakoby to francuskie siły specjalne dokonały zatrzymania. Podkreślało ono, że Gbagbo został zatrzymany przez żołnierzy Ouattary.
Według przedstawiciela francuskiego ministerstwa obrony, wojska Ouattary były wspierane przez francuskie siły Licorne i żołnierzy misji pokojowej ONZ na WKS (UNOCI).
Do zatrzymania doszło po atakach tych sił na dom Gbagbo. Jak informowali świadkowie, w poniedziałek kolumna 30 pojazdów opancerzonych kierowała się w stronę rezydencji, która w niedzielę została częściowo zniszczona przez rakiety wystrzelone ze śmigłowców francuskich i oenzetowskich.
Wraz z samozwańczym prezydentem zatrzymano również jego żonę Simone oraz syna Michela.
Według rzecznika Ouattary w Paryżu Herve Cohxa, następnie zostali oni zabrani do hotelu Golf, będącego tymczasową siedzibą władz.
Zdaniem ambasadora WKS przy ONZ Youssoufou'a Bamby, Gbagbo, który od ponad czterech miesięcy nie chciał oddać władzy, stanie przed wymiarem sprawiedliwości. Bamba nie sprecyzował jednak, o jaki dokładnie sąd chodzi. Dodał, że Gbagbo czuje się dobrze.
Premier w rządzie Ouattary, Guillaume Soro, skomentował poniedziałkowe wydarzenia, mówiąc, że "to koniec koszmaru mieszkańców WKS".
Wezwał jednocześnie siły Gbagbo, by w celu uniknięcia obławy przyłączyły się do oddziałów wiernej Ouattarze Gwardii Republikańskiej.
Kilka godzin po zatrzymaniu telewizja TCI, popierająca Ouattarę, pokazała krótkie przemówienie Gbagbo, w którym wezwał on do zakończenia walk.
Dotychczasowy prezydent wszedł do pokoju i usiadł na łóżku. Obok stał m.in. jego syn Michel oraz minister spraw wewnętrznych w rządzie Ouattary Hamed Bakayoko.
"Chcę, abyśmy porzucili broń, weszli w uprzejmą fazę kryzysu i szybko ją zakończyli, by kraj mógł odżyć" - oświadczył Gbagbo. Wierne mu siły liczą ok. 1 tys. żołnierzy.
Na prośbę Gbagbo ochronę jemu i jego rodzinie zapewnia policja ONZ - przedstawiciel UNOCI.
Według amerykańskiej sekretarz stanu Hillary Clinton zatrzymanie Gbagbo wysyła sygnał do dyktatorów na całym świecie. Powinni oni zwrócić uwagę na to, że jeśli będą lekceważyć wyniki wolnych i sprawiedliwych wyborów i nie będą chcieli oddać władzy, "spotkają ich konsekwencje".
Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague zaapelował, by Gbagbo był "traktowany z szacunkiem". Według Hague'a, choć Gbagbo "w ostatnich miesiącach działał wbrew zasadom demokracji" i wielokrotnie łamał prawo, należy mu się sprawiedliwy proces.
Zdaniem przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka "mieszkańcy WKS są bliżej osiągnięcia celu listopadowych wyborów: zakończenia kryzysu militarnego i politycznego, który panował w tym kraju od 2002 r."
Buzek wyraził nadzieję, że Ouattara "zaprowadzi pokój i sprawiedliwość na WKS", podejmie "konkretne kroki mające na celu wspieranie zjednoczenia narodowego, również wśród sił zbrojnych". Przewodniczący PE zaapelował również do Ouattary, by postawił przed wymiarem sprawiedliwości "sprawców przestępstw przeciwko cywilom".
Listopadowe wybory prezydenckie, których wyniki uznała ONZ, wygrał Ouattara, uzyskując 54 proc. głosów. Wbrew naciskom społeczności międzynarodowej Gbagbo, który u władzy był od 2000 r., twierdził, że to on jest prawowitym prezydentem kraju, i nie chciał opuścić urzędu prezydenckiego.