Piątkowa wypowiedź Salaha oburzyła Jemenki, które już w sobotę zorganizowały wielkie demonstracje w Sanie i kilku innych miastach. Ruch młodzieżowy, przewodzący w Jemenie antyreżimowym protestom, nazwał niedzielę "dniem honoru i godności", wzywając do kolejnych demonstracji.
Tylko w mieście Taizz na południowym zachodzie kraju na ten apel odpowiedziało ponad 100 tysięcy ludzi. Dziesiątki tysięcy demonstrantów maszerowały w Adenie, Ibb, i innych miastach. W demonstracjach uczestniczyło wiele kobiet.
Abdel-Malek al-Jusefi, jeden z działaczy ruchu młodzieżowego, powiedział, że jest całkiem prawdopodobne, iż protesty po wypowiedzi prezydenta na temat udziału kobiet w demonstracjach mogą stać się "ostatnim gwoździem do trumny Salaha".
Antyprezydenckie demonstracje trwają w Jemenie od prawie trzech miesięcy. W niedzielę siły lojalne wobec Salaha otworzyły ogień do uczestników antyreżimowego marszu, raniąc co najmniej cztery osoby - informują świadkowie. Rannych zabrano do szpitali karetkami pogotowia i prywatnymi samochodami.