Według komisji siedem najstarszych niemieckich elektrowni atomowych, uruchomionych jeszcze przed 1980 rokiem, które przejściowo unieruchomiono po niedawnej katastrofie w japońskiej elektrowni Fukushima, powinny pozostać trwale wyłączone. To samo dotyczy elektrowni Kruemmel w Szlezwiku-Holsztynie, w której często zdarzały się awarie.

Reklama

Dziewięć pozostałych elektrowni jądrowych powinno pracować maksymalnie do 2021 roku, przy czym okres ten mógłby ulec skróceniu - oceniła komisja, której raport cytują niemieckie dzienniki. O kolejności wyłączenia reaktorów powinny decydować kryteria związane z bezpieczeństwem elektrowni.

Zaproponowano również powołanie parlamentarnego pełnomocnika ds. zmiany polityki energetycznej, który nadzorowałby decyzje o stopniowym wygaszeniu reaktorów. Z kolei Narodowe Forum ds. Energetyki miałoby zainicjować publiczną debatę na temat polityki energetycznej.

Projekt raportu komisji zawiera również propozycje dotyczące szybszego przejścia na energię opartą na źródłach odnawialnych, oszczędzania surowców energetycznych, jak również składowania odpadów radioaktywnych. Według ekspertów odpady wytworzone w Niemczech powinny być również składowane na terenie Niemiec.

Zdaniem autorów raportu cele klimatyczne Niemiec, zakładające redukcje emisji CO2 o 40 procent do 2020 i o 80 procent do 2050 roku, nie zostaną zagrożone wskutek rezygnacji z budzącej w Niemczech wiele kontrowersji energii atomowej. Podkreślają, że konieczne jest wypracowanie szerokiego narodowego konsensusu w sprawie polityki energetycznej.

Komisja mędrców, pod przewodnictwem byłego chadeckiego ministra środowiska Klausa Toepfera, zajmowała się społecznymi aspektami wykorzystania energii jądrowej. Równolegle pracuje druga komisja ekspertów, która przeprowadza kontrole elektrowni jądrowych pod kątem ich bezpieczeństwa. Wyniki prac obu komisji będą podstawą decyzji niemieckiego rządu w sprawie polityki energetycznej, w tym przyszłości elektrowni atomowych.



Reklama

Po katastrofie nuklearnej w Japonii chadecko-liberalny rząd kanclerz Angeli Merkel zdecydował się na zwrot w polityce energetycznej. Ogłoszono moratorium na wdrożenie przeforsowanej w zeszłym roku spornej ustawy wydłużającej o średnio 12 lat okres eksploatacji niemieckich reaktorów oraz nakazano przejściowe wyłączenie siedmiu najstarszych elektrowni jądrowych sprzed 1980 r.

Merkel zapowiedziała jednocześnie przyspieszenie prac nad rozwojem energetyki opartej na źródłach odnawialnych, co pozwoliłoby na wcześniejszą niż planowano rezygnację z atomu.

Jeśli rząd zaakceptuje zalecenia komisji Toepfera, oznaczać to będzie powrót do harmonogramu odejścia od atomu, przyjętego jeszcze przez socjaldemokratyczno-zielony rząd kanclerza Gerharda Schroedera, który zakładał wyłączenie reaktorów do 2022 r.

Niemiecki konflikt wokół energii atomowej przełożył się na wyniki niedawnych wyborów regionalnych w kilku niemieckich krajach związkowych, w których rekordowe sukcesy odniosła partia Zielonych, konsekwentnie przeciwna energii atomowej.