"Podejmuję swoje decyzje i rząd podejmuje swoje na temat danych spotkań" - powiedziała we wtorek dziennikarzom australijska premier.

"Dalajlama jest częstym gościem w Australii; myślę, że był tutaj ze cztery razy w ciągu ostatnich pięciu lat. Przy niektórych okazjach spotykał się z premierem, przy innych - nie" - zauważyła Gillard. "Przy tej okazji zdecydowałam, że nie spotkam się z dalajlamą" - podkreśliła.

Reklama

Przed wizytą w australijskim parlamencie dalajlama przyznał w obecności dziennikarzy, że nie jest rozczarowany tą decyzją. Jak zauważa agencja Associated Press, buddyjski duchowny nie wiedział przy tym, że na czele australijskiego rządu stoi kobieta.

"Jeśli wasz premier jest zainteresowany sprawami duchowymi, wtedy, oczywiście, spotkanie z nim byłoby interesujące; w przeciwnym razie, nie mam go o co pytać" - powiedział dalajlama na konferencji prasowej. AP zauważa, że dalajlama dwukrotnie mówił o Gillard jak o mężczyźnie zanim został poprawiony przez osobę ze swojego otoczenia.

Duchowny od razu się poprawił, mówiąc: "Och, chciałem powiedzieć ona".

Premier Australii oświadczyła, że na jej decyzję nie miał wpływu fakt, iż Chiny, które uważają dalajlamę za separatystę, są znaczącym partnerem handlowym Australii - pisze agencja AFP.

Prawie 76-letni dalajlama, laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 1989 roku, od 1959 roku przebywa na wygnaniu w Indiach.

Reklama

Chociaż nie walczy o niepodległość Tybetu, lecz tylko upomina się o prawa Tybetańczyków, Pekin uważa go za niebezpiecznego separatystę i wywiera naciski na przywódców państw, aby się z nim nie spotykali.

10 marca dalajlama powiedział, że rezygnuje z politycznej roli w emigracyjnych władzach Tybetu, powierzając swe uprawnienia w tym zakresie wybieralnemu przedstawicielowi. Pod koniec kwietnia nowym premierem tybetańskiego rządu na uchodźstwie został 43-letni Lobsang Sangay, absolwent Uniwersytetu Harvarda, specjalizujący się w prawie międzynarodowym.