Na razie nie wiadomo, jaka będzie wartość zapowiedzianych cięć podatkowych. Przywódcy tworzących koalicję rządzącą partii CDU, CSU i FDP - Angela Merkel, Horst Seehofer i Philipp Roesler - uzgodnili jedynie w minionych dniach, że od 1 stycznia 2013 roku ograniczone zostaną ciężary dla osób o średnich i niskich dochodach, a także tzw. zimna progresja, czyli ukryte podwyżki podatków, będące następstwem wzrostu płac. Spadną też składki na ubezpieczenie społeczne.

Reklama

Decyzja o skali tych cięć zapadnie jednak dopiero jesienią, zanim uchwalony zostanie budżet państwa na 2012 r.

Zdaniem przywódców chadecko-liberalnej koalicji obniżenie ciężarów podatkowych będzie zarazem impulsem dla większej konsumpcji oraz inwestycji. "Popyt wewnętrzny zostanie wzmocniony. Polityka podatkowa jest zarazem polityką wzrostu" - zapisano w dokumencie, który ma w środę przyjąć niemiecki rząd.

Jednocześnie Niemcy zamierzają kontynuować konsolidację budżetu, aby dotrzymać kryteriów dotyczących wielkości zadłużenia państwa; w 2016 roku w Niemczech obowiązywać zacznie zapisany w konstytucji "hamulec zadłużenia", zgodnie z którym zobowiązania finansowe netto zaciągane przez państwo nie mogą przekroczyć 0,35 proc. PKB.

Reklama

Plany chadeków i liberałów ostro skrytykowali politycy opozycji. "Ogłaszając pozbawiony treści formalny kompromis Merkel, Seehofer i Roesler chcą odwrócić uwagę od tego, że są niezdolni do działania" - ocenił wiceprzewodniczący frakcji Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Joachim Poss. "To obietnice bez pokrycia" - dodał.

Zdaniem szefa SPD Sigmara Gabriela koalicji chodzi tylko o "prezenty wyborcze"; następne wybory parlamentarne w Niemczech odbędą się właśnie w 2013 roku. Z kolei szef frakcji Zielonych Juergen Trittin ocenił w rozmowie z telewizją ARD, że zapowiedź obniżenia podatków ma jedynie pomóc liberalnej FDP, której notowania balansują na granicy progu wyborczego.



Reklama

Także władze niemieckich krajów związkowych, w tym rządzonych przez chadecję, zasygnalizowały sprzeciw wobec cięć podatkowych. "Wiele razy powtarzałem, że landy nie mogą sobie na to pozwolić" - oświadczył chadecki premier Hesji Volker Bouffier, cytowany przez agencję dpa.

Obniżenie podatków było centralnym założeniem programów wyborczych chadeków i liberałów, jak również ich umowy koalicyjnej z jesieni 2009 roku. Wówczas obiecano cięcia i ułatwienia podatkowe na 24 mld euro od 2011 roku. Jednak już w pierwszych miesiącach 2010 roku stało się jasne, że ze względu na trudną sytuację budżetową po najgłębszym w historii Niemiec recesji gospodarczej, obietnice te będą nie do przeprowadzenia.

Dynamiczny wzrost gospodarczy w 2010 i pierwszych kwartałach 2011 roku oraz większe niż zakładano wpływy z podatków skłoniły liberałów pod wodzą nowego szefa partii Philippa Roeslera do powrotu do ich kluczowych postulatów podatkowych. Wiadomo, że skala ewentualnej obniżki ciężarów podatkowych nie będzie tak duża, jak założono w umowie koalicyjnej i wyniesie jedynie kilka miliardów euro.

Z rezerwą o postulatach FDP wypowiadał się dotychczas chadecki minister finansów Wolfgang Schaeuble. Jak powiedział w wywiadzie opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika "Der Spiegel", z projektu budżetu państwa na 2012 rok wyraźnie wynika, że "pomimo sukcesów w realizacji planu oszczędnościowego, droga do dotrzymania reguł wyznaczonych przez +hamulec zadłużenia+ w 2016 roku jest jeszcze daleka".

Wskazał, że zadłużenie państwa sięga ponad 1,3 biliona euro. "Tym, którzy ze względu na duże wpływy z podatków widzą jeszcze przestrzeń do ich obniżenia, doradzałbym ostrożność" - dodał Schaeuble.

Sytuację finansów niemieckiego państwa komplikuje również sytuacja w strefie euro i konieczność udzielenia Grecji kolejnej pomocy finansowej, jak również przewidywane wysokie koszty zmiany w polityce energetycznej Niemiec, zakładającej odejście od energii atomowej oraz szybszy rozwój energetyki opartej na źródłach odnawialnych.