Ogłoszona we wtorek decyzja stanowego Zarządu ds. Ułaskawień i Zwolnień Warunkowych spotkała się z głosami oburzenia ponad 100 tysięcy obrońców Davisa, którzy starają się ocalić go od egzekucji. Zaprotestowała Amnesty International, a szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek ocenił, że kara śmierci jako taka nie ma uzasadnienia.

Reklama

Wśród obrońców skazańca są wybitne postacie z życia publicznego, jak były prezydent USA Jimmy Carter, południowoafrykański arcybiskup i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Desmond Tutu, były dyrektor FBI William Sessions i znana aktorka filmowa Mia Farrow. "Bez względu na to, czy traktować karę śmierci jako zadośćuczynienie, środek odstraszający czy też karę, nie ma ona uzasadnienia - jest okrutną i nieludzką karą" - napisał Buzek w komunikacie.

42-letni Davis ma być stracony za pomocą śmiertelnego zastrzyku w środę wieczorem czasu miejscowego. Może go jeszcze ocalić jedynie interwencja Sądu Najwyższego USA, ale dominuje opinia, że jest to mało prawdopodobne.

Davis został oskarżony i uznany za winnego zabójstwa policjanta Marka MacPhaila w 1989 r. Został on zastrzelony, kiedy interweniował w obronie bezdomnego zaatakowanego w czasie kłótni o butelkę piwa.

Dziewięciu świadków wskazało Davisa jako zabójcę, ale od czasu procesu w 1991 r. siedmiu spośród nich odwołało swoje zeznania. Dziesięciu innych wskazało innego sprawcę, Sylvestra Colesa, który był na miejscu przestępstwa w chwili jego popełnienia.

Poza zeznaniami świadków nie znaleziono innych dowodów przeciwko Davisowi, np. odcisków palców czy broni palnej. Prokuratura twierdzi jednak, że nie ma wątpliwości, iż to Davis zastrzelił policjanta.

Rzecznik Zarządu ds. Ułaskawień oświadczył, że negatywną decyzję w sprawie skazanego podjęto po kilkugodzinnym przesłuchaniu jego obrońców i oskarżycieli. Nie wytłumaczył jednak bliżej motywów zatwierdzenia kary.