Biegli lekarze psychiatrzy uznali, że Grzegorz M. stwarza poważne zagrożenie dla piosenkarki. Wyrok sądu oznacza, że pozostanie on w więziennym zakładzie psychiatrycznym dopóki psychiatrzy nie uznają, że wyleczył się z obsesji. Po wyjściu na wolność nie będzie mu wolno zbliżać się do żadnego z miejsc, w których mieszka Madonna bądź któreś z jej dzieci.
W ubiegłym roku M. wtargnął na teren prywatnej wiejskiej posiadłości Madonny w hrabstwie Wiltshire, gdzie przymierzał ubrania jej ówczesnego męża Guya Ritchie i pożywił się w kuchni. Sąd pokoju polecił deportowanie go do Polski na leczenie psychiatryczne.
Po kilku miesiącach Grzegorz M. powrócił jednak do Anglii i po raz drugi wtargnął do rezydencji Madonny, tym razem w dzielnicy Marylebone w Londynie. Posługując się sznurem umocowanym na balkonie sąsiedniego domu, wszedł do mieszkania, wybijając szybę w oknie.
M. wylegiwał się w łóżku gwiazdy i poczęstował się puszką "Red Bulla". Policji powiedział, że Madonna pozwoliła mu się u niej zatrzymać.
Polak utrzymywał, że jest w "intymnym związku" z gwiazdą i otrzymuje od niej tylko jemu znane wiadomości. 53-letnia Madonna zdementowała to w pisemnym oświadczeniu odczytanym w sądzie. Oba incydenty, jak napisała, "przestraszyły ją i zestresowały".
Madonna jest jedną z najlepiej chronionych gwiazd muzyki pop w świecie. Ma całodobową obstawę, nowoczesny system alarmowy i mieszka w ufortyfikowanych twierdzach. Ma czwórkę dzieci.