"Jestem tu pierwszy raz od tamtego czasu, przyjechałam na grób ojca" - mówi PAP wzruszona Hulanicka, twórczyni marki Biba, która zrobiła światową furorę w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Stroje Hulanickiej nosiły m.in. modelka Twiggy czy piosenkarka i żona Johna Lennona - Yoko Ono.

Reklama

Witold Hulanicki zginął, gdy jego córka miała 12 lat. Była świadkiem, jak zabierano go z domu w Jerozolimie. Mówi, że długo nie mogła sobie wybaczyć, że nie przytuliła się, nie pocałowała taty.

Tego samego dnia, 26 lutego 1948 roku, oprócz Hulanickiego członkowie Lehi, czyli żydowskiej organizacji konspiracyjnej walczącej o ustanowienie państwa Izrael na terenie brytyjskiego mandatu Palestyny, uprowadzili i zamordowali też dziennikarza Stefana Arnolda. Był szefem Polskiej Agencji Telegraficznej w Palestynie, poprzedniczki Polskiej Agencji Prasowej. Do Palestyny Arnold przybył wraz z Armią Andersa, która ewakuowała się z ZSRR w 1942 roku.

Po dekadach milczenia Izraelczycy próbują odsłonić ciemną kartę w swej historii, jaką było zabicie w Jerozolimie dwóch znanych Polaków. Sprawę zgłębia dwoje badaczy historii z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie: Isabella Ginor i Gideon Remez.

Ofiary - wedle Ginor -"zginęły na froncie zimnej wojny", kilka miesięcy po ogłoszeniu przez ONZ (w listopadzie 1947 roku) planu podziału Palestyny na żydowską i arabską część, odrzuconego przez Arabów. Według historyków, Lehi zgładziła Hulanickiego i Arnolda na zlecenie Moskwy albo po to, by się Sowietom przypodobać, jako ówczesnemu sojusznikowi w walce o państwo żydowskie. Żydowscy bojownicy mieli za przeciwników Arabów i Brytyjczyków. Moskwa wspierała Żydów, by wkrótce zmienić front i wziąć stronę arabską. ZSRR dążył do realizacji strategicznych celów: przechwycenia kontroli nad Kanałem Sueskim oraz arabskimi złożami ropy naftowej.

Napastnicy zabili dwóch Polaków, oskarżając ich o agenturalną współpracę z Arabami i Brytyjczykami. Hulanicki i Arnold nie byli jedynymi polskimi ofiarami żydowskich organizacji. "Możemy mówić o kilkudziesięciu zabitych Polakach" - powiedział PAP Remez.



Reklama

Zabicie Hulanickiego, konsula generalnego II RP w Jerozolimie w latach 1936-39, a potem pracownika władz mandatowych Palestyny - pod zarzutem współpracy z Arabami - było jednak szokiem, gdyż przyjaźnił się on z Abrahamem Sternem, urodzonym w Suwałkach założycielem Lehi, zabitym w 1942 roku przez Brytyjczyków. Hulanicki wspierał starania Sterna o pozyskiwanie broni i werbunek polskich Żydów do walki o Izrael.

Gdy członkowie Lehi przybyli, żeby zabrać Witolda Hulanickiego z domu, jego żona Wiktoria pokazała im ozdobny egzemplarz Biblii - prezent od Sterna z osobistą dedykacją. Nic to nie pomogło - następnego dnia znaleziono zwłoki Hulanickiego i Arnolda.

Dowódcy Lehi dość mętnie tłumaczyli później, że Hulanickiego zabili "przez pomyłkę".

Więcej światła na to skrywane zdarzenie rzuciła, wskazując na moskiewski ślad, dopiero ubiegłoroczna publikacja Ginor i Remeza w "Israel Journal of Foreign Affairs", wydawanym przez Izraelską Radę Stosunków Zagranicznych. Została teraz wznowiona - z okazji wieczoru poświęconego Hulanickiemu, zorganizowanego w minionym tygodniu przez Radę oraz ambasadę RP w Tel Awiwie, imprezy, na którą specjalnie przyjechała z USA Barbara Hulanicka.

"Bardzo się cieszę, że po tylu latach prawda zaczyna wychodzić na jaw" - powiedziała w Jerozolimie Hulanicka.

"Ja nie jestem zaangażowana politycznie, ale złych uczuć do tego kraju pozbyłam się dopiero wtedy, gdy przeczytałem ten artykuł (Ginor i Remeza)" - przyznaje projektantka, pytana przez korespondenta PAP, czy nie ma już urazu do kraju, w którym zabito jej ojca. "My, jako rodzina, nie rozumieliśmy, o co chodzi, byliśmy zdruzgotani i smutni, że musimy wyjechać, bo byliśmy tu bardzo szczęśliwi, przez lata nie mogliśmy się pogodzić z tym, co się tutaj stało" - dodaje.

"Jest zagmatwana, piękna" - odpowiada na pytanie, jak postrzega Jerozolimę po z górą sześćdziesięciu latach. Zagmatwana pozostaje też w znacznej mierze sprawa Hulanickiego i Arnolda, mimo starań Ginor i Remeza.

"Całej prawdy o Hulanickim jeszcze długo nie poznamy, jeśli w ogóle" - mówi PAP Stanisław Aronson, były żołnierz Kedywu Armii Krajowej, uczestnik Powstania Warszawskiego, a potem kilku wojen arabsko-izraelskich, podpułkownik w stanie spoczynku armii izraelskiej. "Być może więcej dowiemy się po ujawnieniu archiwów brytyjskich, bo wątpię, by Moskwa chciała prędko udostępnić swoje tajne informacje" - dodaje sceptycznie.

Hulanicka jest pewna jednego: "Mój ojciec był Polakiem do szpiku kości" - mówi PAP.

Groby Hulanickiego i Arnolda znajdują się w polskiej sekcji cmentarza katolickiego na górze Syjon w Jerozolimie.

Z Jerozolimy Juliusz Urbanowicz