Przedstawiona w czwartek przez prezydenta Baracka Obamę nowa doktryna obronna to moment zwrotny w polityce USA - pisze w komentarzu redakcyjnym brytyjski dziennik. Waszyngton chce skoncentrować się na strategicznym wyzwaniu, jakie stanowią Chiny.

Reklama

Nowa koncepcja, zakładająca zredukowanie wojsk USA i ich większe zaawansowanie technologiczne, wiąże się m.in. z wymuszonymi przez sytuację finansową cięciami budżetu Pentagonu. Stany Zjednoczone ograniczą wydatki resortu obrony w ciągu najbliżej dekady o co najmniej 487 mld dolarów.

"FT" przypomina jednak, że Ameryka stworzyła najlepsze siły zbrojne świata i nawet uszczuplony budżet Pentagonu jest większy niż łączne wydatki na obronę dziesięciu następnych potęg militarnych.

Europa przez ostatnie pół wieku polegała na sile militarnej USA i przyjmowała, że Ameryka "w każdej sytuacji kryzysowej przybędzie jej na pomoc" - pisze londyński dziennik - "To założenie przestało być słuszne".

Gdy w minionym roku wybuchł kryzys w Libii, Waszyngton dał Europejczykom do zrozumienia, że oczekuje, iż poradzą sobie sami z problemami na własnym podwórku lub zapleczu.

Jednak zmiana doktryny USA nie skłoniła do tej pory Europejczyków do przemyślenia własnych zdolności obronnych. Reakcja Starego Kontynentu na ostrzeżenia Waszyngtonu i jego reorientację w polityce obronnej na Azję, a szczególnie na Chiny "jest jak dotąd rozczarowująca" - komentuje "FT".

"Administracja Obamy słusznie redukuje wydatki Pentagonu. W końcu kryzys gospodarczy jest obecnie największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Zachodu. Budżet obronny, jak inne budżety, musi zostać ograniczony, by poprawić finansową wiarygodność" USA - pisze "FT", zalecając Ameryce "wyciągnięcie wniosków" z wojen w Afganistanie i Iraku i unikanie na przyszłość angażowania się w długotrwałe kampanie przeciw rebeliom.

Reklama

Decyzje w sprawie priorytetów Pentagonu powinny krajom europejskim dać do myślenia - podkreśla "FT" - tymczasem ich rządy zawodzą w kwestiach obronności na wielu frontach.

Większość państw tnie budżety wojskowe, podczas gdy siły zbrojne wielu krajów nie mają nawet możliwości szybkiego przemieszczania się. Brytyjski minister obrony Philip Hammond powiedział w minionym tygodniu: "Zbyt wiele krajów nie wywiązuje się ze swoich finansowych zobowiązań wobec NATO", nie radząc sobie tym samym z utrzymaniem zdolności obronnych "na właściwym i proporcjonalnym poziomie".

Europa przejdzie poważne testy zdolności do zareagowania na nową doktrynę USA w ciągu kilku najbliższych miesięcy, podczas konsultacji Francji i Wielkiej Brytanii oraz szczytu NATO, który odbędzie się w maju w Chicago.

Państwa członkowskie NATO będą musiały sprostać wyzwaniu, które wyartykułował sekretarz generalny Sojuszu Anders Fogh Rasmussen, wzywając od tworzenia mechanizmów "inteligentnej obrony". Oznacza to łączenie potencjałów poszczególnych krajów i dzielenie się militarnymi "aktywami" - wyjaśnia "FT".

Przyjęcie nowej doktryny przez USA sprawia, że taki zwrot w myśleniu o bezpieczeństwie i potencjale obronnym Europy to imperatyw. "Na razie członkowie NATO wydają się być bardzo dalecy od podjęcia tego wyzwania" - konstatuje "FT".