Była premier Ukrainy zgodziła się na badania, jednak tę decyzję poprzedziły trwające kilka godzin negocjacje. Tymoszenko nie chciała wcześniej, aby w medycznych konsultacjach uczestniczyli lekarze z Ukrainy; wielokrotnie mówiła, że nie może im zaufać, gdyż są reprezentantami zwalczających ją władz.
Opozycjonistka jest badana w żeńskiej kolonii karnej w Charkowie, gdzie od grudnia odsiaduje swój wyrok. Tymoszenko od wielu miesięcy uskarża się na silne bóle kręgosłupa, a jej bliscy alarmowali, że nie może się nawet samodzielnie poruszać.
Badaniem byłej premier zajmuje się pięcioosobowy zespół lekarski z Kanady i Niemiec. Nie wiadomo, kiedy poinformuje on o wynikach swej pracy.
Wcześniej we wtorek służba penitencjarna uznała, że odmawiając badania z udziałem lekarzy ukraińskich, Tymoszenko złamała prawo. Mówi ono o tym, że leczenie skazanego może się odbywać wyłącznie pod kontrolą personelu medycznego zakładu karnego - wyjaśniono w komunikacie.
Adwokat byłej premier Serhij Własenko oświadczył w odpowiedzi, że jego klientka nie odmawia badania, chce jednak, by przeprowadzili je wyłącznie Niemcy i Kanadyjczycy. Tymoszenko - mówił obrońca - godzi się także, by przy badaniu był obecny przedstawiciel służb więziennych.
Lekarze kanadyjscy i niemieccy przyjechali na Ukrainę w poniedziałek. Informując o tym Prokuratura Generalna podkreśliła, że zgoda na ich spotkanie z Tymoszenko to odpowiedź na apele ambasadorów państw UE, Stanów Zjednoczonych i międzynarodowych organizacji medycznych (...) o przeprowadzenie niezależnego badania (...) oraz - jeśli zajdzie taka konieczność - leczenia Julii Tymoszenko.
Także w poniedziałek ukraińska rzeczniczka praw człowieka Nina Karpaczowa oświadczyła, że narzekająca na silne bóle kręgosłupa Tymoszenko zaczęła się już samodzielnie poruszać. Karpaczowa relacjonowała, że Tymoszenko chodzi po celi bez niczyjej pomocy, jednak wciąż jeszcze obawia się wyjść na więzienny spacerniak. Opozycjonistka narzeka także na palące się przez całą dobę światło w jej celi oraz 24-godzinną obserwację przez kamerę wideo - mówiła rzeczniczka.
Wyrok siedmiu lat więzienia Tymoszenko usłyszała w październiku. Była premier została skazana za nadużycia przy zawieraniu umów gazowych z Rosją w 2009 roku, jednak jest przekonana, że wyrok ten ma służyć wyrugowaniu jej z polityki. O inspirowanie śledztwa, a następnie wyroku opozycjonistka oskarża prezydenta Wiktora Janukowycza, z którym walczyła o prezydenturę w wyborach na początku 2010 roku.