Niemiecka kanclerz Angela Merkel zasygnalizowała w poniedziałek, że jej rząd zgodzi się na wzmocnienie europejskich funduszy ratunkowych poprzez równoległe obowiązywanie przez kilka lat stałego funduszu EMS i tymczasowego mechanizmu EFSF. Komisja Europejska wyraziła w poniedziałek nadzieję na porozumienie w tej sprawie do końca tygodnia, czyli na nieformalnym spotkaniu ministrów finansów w piątek i sobotę w Kopenhadze.

Reklama

Merkel podkreśliła na konferencji prasowej, że stały Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (EMS), który wejdzie w życie w lipcu, powinien pozostać przy wartości 500 mld euro. Jednak - jak dodała - realizowane już w ramach aktualnego Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) programy pomocowe dla zadłużonych krajów o wartości 200 mld euro mogłyby obowiązywać przez pewien czas równolegle z EMS; początkowo planowano, że te środki będą naliczone na poczet EMS.

Możemy sobie wyobrazić, że te programy na 200 mld euro będą obowiązywać tak długo, aż zostaną spłacone przez objęte nimi kraje. To potrwa kilka lat i potem EMS będzie funkcjonował samodzielnie - powiedziała niemiecka kanclerz. Wcześniej KE oraz szef eurogrupy Jean-Claude Juncker mówili o znaczniejszym wzmocnieniu stałego funduszu ratunkowego strefy euro (EMS) poprzez połączenie jego mocy pożyczkowej z niewydanymi środkami z tymczasowego EFSF . Miałoby to w sumie dać 750 mld euro zdolności pożyczkowej.

Decyzja o wzmocnieniu +zapory przeciwogniowej+ (zwiększenie środków ratunkowych - PAP) w kontekście odpowiedzi na kryzys rozwieje wszelkie wątpliwości co do determinacji strefy euro i zwiększy zaufanie do niej - ocenił w poniedziałek rzecznik KE ds. walutowych Amadeu Altafaj Tardio. Dodał, że pomimo oznak stabilizowania się rynków strefa euro nie może sobie pozwolić na samozadowolenie m.in. ze względu na lekką recesję.

Zdaniem Merkel walka z kryzysem w strefie euro potrwa jeszcze dobrą chwilę. Jak powiedziała kanclerz, oprocentowanie obligacji Hiszpanii i Portugalii wskazuje, że sytuacja w strefie euro wciąż jest chwiejna. Wiele spraw idzie w dobrym kierunku, ale jeszcze nie można mówić o normalnej sytuacji - oceniła.

Dotychczas rząd w Berlinie odrzucał żądania dotyczące wzmocnienie europejskiej "zapory ogniowej", jak nazywane są fundusze ratunkowe dla państw strefy euro. Takiego wzmocnienia domaga się zaś część państw eurolandu, jak również Międzynarodowy Fundusz Walutowy oraz kraje G20, które od spełnienia tego warunku uzależniały zgodę na zwiększenie funduszu pożyczkowego MFW do 600 mld dolarów.

Merkel zastrzegła w poniedziałek, że ostateczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. W najbliższych dniach o wzmocnieniu "zapory ogniowej" dla euro dyskutować mają frakcje chadecko-liberalnej koalicji rządzącej Niemcami, by minister finansów Wolfgang Schaeuble mógł zaprezentować stanowisko Berlina na naradzie ministrów finansów UE w Kopenhadze.

Reklama

Niemcy ponoszą największy spośród krajów eurolandu ciężar stabilizacji wspólnej waluty europejskiej. Jak wyliczył w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel", wzmocnienie zapory ogniowej będzie oznaczać, że niemiecki udział w funduszach ratunkowych sięgnie 280 mld euro. Tymczasem wyznaczony przez Bundestag pułap zaangażowania Niemiec w ratowanie wspólnej waluty sięga 211 mld euro, dlatego konieczne będzie kolejne głosowanie w parlamencie.

Część polityków chadecko-liberalnej koalicji sprzeciwia się zwiększaniu udziału Niemiec w europejskich funduszach ratunkowych. Eurosceptyczny poseł bawarskiej chadecji CSU Peter Gauweiler oświadczył w poniedziałek w Monachium, że przekroczona została czerwona linia, co grozi utratą wiarygodności w oczach wyborców.Jeszcze w tym tygodniu w Bundestagu odbędzie się pierwsze czytanie projektu ustawy o wdrożeniu EMS, a głosowanie planowane jest na 25 maja. Według rzecznika rządu Steffena Seiberta do uchwalenia tej ustawy wystarczy zwykła większość głosów.