Do zdarzenia doszło w jednej ze stołecznych dzielnic, w której znajdują się prywatne domy.
Ludzie widząc, jak mężczyzna strzela do ich psów, wezwali milicję. Przybyli stróże prawa próbowali go zatrzymać. Mężczyzna zaczął jednak strzelać do milicjantów. W rezultacie jeden z nich zginął, a drugiego - rannego - przewieziono do szpitala. Później 60-letni sprawca udał się do garażu, gdzie popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę.
Sąsiedzi twierdzą, że wcześniej nie obserwowano u niego żadnych nienormalnych zachowań. Wszczęte zostało postępowanie karne z artykułu: zabójstwo milicjanta na służbie.