Wszystko wskazuje na to, że algierskiej armii udało się ostatecznie odbić z rąk islamistów kompleks gazowy na Saharze. Algierskie media poinformowały jednak, że w przeprowadzonym właśnie szturmie zginęło 11 porywaczy i siedmiu zakładników. Państwowa algierska agencja prasowa poinformowała, że przed południem komandosi przeprowadzili ostateczny szturm na pola gazowe, gdzie od środy grupa islamskich radykałów przetrzymywała pracowników zakładów. W czasie ataku miało zginąć 11 porywaczy, którzy widząc, że zaczyna się szturm, mieli zabić siedmiu zakładników.
Nie ma jednak jednoznacznego potwierdzenia, że kompleks został całkowicie przejęty przez komandosów. Wcześniej wojsko odzyskało co prawda kontrolę nad większością zakładów, ale terroryści wciąż w kilku miejscach przetrzymywali swoich więźniów. Gdyby informacje podawane przez Algierczyków potwierdziły się, oznaczałoby to, że w trwającym przez ponad dwie doby oblężeniu pól gazowych w In Amenas zginęło co najmniej 19 zakładników. Algierczycy wcześniej informowali, że udało się uwolnić około 670 osób, które były na terenach zakładów w środę nad ranem czyli w momencie ataku islamistów. Wśród uwolnionych większość stanowili Algierczycy, ale w grupie było około 100 obcokrajowców. Grupą „Sygnatariusze Krwi”, która dokonała ataku na obiekty gazowe miał dowodzić jeden z byłych liderów Al Kaidy w Afryce Mokhtar Belmokhtar. Islamiści mieli domagać się zakończenia francuskiej interwencji w Mali, ale także wypuszczenia z amerykańskich więzień kilku ważnych członków islamskich organizacji terrorystycznych.