7 i 16 stycznia na pokładach dwóch Dreamlinerów zapaliły się akumulatory litowo-jonowe. Przyczyną były zwarcia elektryczne oraz tak zwana egzotermiczna reakcja łańcuchowa, gdy temperatura rośnie w niekontrolowany sposób. Poinformowała o tym szefowa Krajowego Urzędu Bezpieczeństwa Transportu.



Reklama

Prace, które prowadzimy, przyniosą odpowiedź, dlaczego doszło do pożarów. Bez odpowiedzi na to pytanie nie da się rozwiązać problemu - zaznaczyła Deborah Hersman.



Szefowa Urzędu Bezpieczeństwa Transportu podkreśliła, że dochodzenie w sprawie przyczyn pożarów jest nadal we wstępnej fazie. Deborah Hersman nie chciała spekulować, jak długo może potrwać ustalenie przyczyny awarii i rozwiązanie problemu. Dała jednak do zrozumienia, że to co najmniej kwestia tygodni.



W lotnictwie nie dopuszczamy myśli o pożarze na pokładzie samolotu. To, co zdarzyło się w Boeingach, to bardzo poważna sprawa - powiedziała Deborah Hersman.



Przedstawiciele Boeinga zapewniają, że inżynierowie tej firmy pracują 24 godziny na dobę, by ustalić przyczyny pożarów akumulatorów.