Komisja Europejska popiera działania greckiego rządu, a ten czeka na pieniądze. Tak można podsumować rozmowy w Brukseli premiera Grecji Antonisa Samarasa, który spotkał się z przewodniczącym Komisji Jose Barroso. Wizyta szefa greckiego rządu zbiega się w czasie z manifestacjami w Atenach przeciwko narzucanym przez Brukselę oszczędnościom. Na jutro zaplanowano strajk największej federacji związkowej z sektora publicznego.



Reklama

Premier Grecji - jak komentuje się w Brukseli - przyleciał do Komisji po wsparcie polityczne i finansowe. To polityczne otrzymał. Greckie władze nadrabiają zaległości, wdrażają reformy i oszczędności - mówił szef Komisji Europejskiej, choć zastrzegał, że nie można zwalniać tempa, trzeba zakasać rękawy. Grecki premier podkreślał, że dotychczasowe działania przynoszą efekty. „Po sześciu latach bardzo głębokiej recesji, dużego bezrobocia i dramatycznym spadku jakości życia, trend się odwraca” - mówił Antonis Samaras.



Jednak Grecja nie ma szans wrócić na rynki finansowe w przyszłym roku, tak jak planowano i jej gospodarka długo jeszcze nie stanie na nogi. Premier Samaras zapewniał, że dodatkowe cięcia budżetowe i redukcje zatrudnienia nie będą potrzebne. Niezbędny jest natomiast kolejny zastrzyk finansowy. Grecja otrzymała już dwa pakiety pomocowe warte 240 miliardów euro, ale mówi się że będzie potrzebowała jeszcze około 10. miliardów euro. Z komentarzami na ten temat - jak mówił szef Komisji - należy poczekać do publikacji raportu unijnych ekspertów, spodziewanego w najbliższych tygodniach.