Separatyści przebywający w Administracji Obwodowej w Doniecku nie mają zamiaru opuszczać budynku. Według wczorajszych ustaleń w Genewie, protestujący mieli to zrobić w zamian za amnestię i rozszerzenie pełnomocnictw regionów. W Administracji Obwodowej przebywają najbardziej radykalnie nastawieni demonstranci, którzy powołali na początku kwietnia Republikę Doniecką. Nie są oni gotowi do kompromisu i żądają, aby to Kijów najpierw wyprowadził wojska z obwodu donieckiego oraz rozwiązał Gwardię Narodową. Kilkuset przebywających przed budynkiem protestujących nadal chce integracji z Rosją. To odwieczne terytorium Rosjan. To nasza ziemia. Jesteśmy Rosjanami - przekonywał reportera Polskiego Radia 65-letni Wołodymyr z Doniecka.
>>>Eksperci krytykują, a prezydent chwali. Kto wygrał negocjacje w Genewie?
Mykoła z obwodu donieckiego, który chodzi przed Administracją w kominiarce i żelazną pałką, zapewnia w rozmowie z Polskim Radiem, że protestujący są gotowi do odparcia ataku. Nie odejdziemy stąd bo będziemy walczyć o swoje, o Rosję - podkreśla. Separatyści pozostają nadal aktywni w innych miejscowościach obwodu donieckiego. W Kramatorsku znów przejęli wieżę telewizyjną. Wyłączyli ukraińskie kanały i włączyli rosyjskie. Tymczasem ługańska rada obwodowa poparła de facto żądania separatystów i zwróciła się do władz w Kijowie o przeprowadzenie referendum w sprawie ustroju państwowego i uznania języka rosyjskiego za drugi oficjalny.