Stały Trybunał Arbitrażowy rozpatrywał sprawę na wniosek trzech spółek - dwóch zarejestrowanych na Cyprze i jednej na Wyspie Man.

W orzeczeniu sędziowie podkreślili, że Rosja złamała podpisaną przez siebie międzynarodową Kartę Energetyczną, swoimi działaniami doprowadziła do faktycznego wywłaszczenia akcjonariuszy i z tego tytułu należy im się odszkodowanie.

Reklama

Jukos upadł w latach 2003-2004, gdy władze Rosji aresztowały jego właścicieli: Michaiła Chodorkowskiego i Płatona Lebiediewa.

Obaj biznesmeni odsiedzieli w łagrach ponad 10 lat. Zarzucano im między innymi oszustwa podatkowe i kradzież ropy. Jednak obrońcy praw człowieka przekonywali, że Chodorkowskiego i Lebiediewa dosięgła zemsta polityczna prezydenta Władimira Putina.

Tak też uznali sędziowie Trybunału w Hadze. W swoim orzeczeniu stwierdzili, że „atak na Jukos nosił charakter polityczny”. Orzekli też, że Rosja powinna wypłacić byłym akcjonariuszom rosyjskiego koncernu rekompensatę w łącznej wysokości 50 miliardów dolarów.

Tymczasem władze Rosji zamierzają odwołać się od tej decyzji. Mówił o tym na konferencji prasowej w Moskwie szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.

Nie wyczerpały się jeszcze wszystkie możliwości proceduralne. Przewidziane są apelacje i strona rosyjska będzie wykorzystywać wszelkie możliwości dla obrony swojej pozycji - powiedział rosyjski minister. Dla

Moskwy taka decyzja sądu w Hadze jest zaskoczeniem. Po tym jak Chodorkowski i Lebiediew zostali ułaskawieni, w Rosji sądzono, że sprawa Jukosu została definitywnie zamknięta.